Historiam nescire hoc est semper puerum esse. |
W dniach od 12 do 14 IV 2008 r. gościmy w naszej parafii bł. Karolinę Kóskównę. Zob. podstronę BŁ.KAROLINA
„Dzwon w czasie wojny skonfiskowano i wywieziono w głąb Niemiec. Został on później odnaleziony i rewindykowany, tak że na Boże Narodzenie 1948 roku zwoływał znowu wiernych na Pasterkę” (Kronika, ks. Ignacy Geldner)
Z muzeum ze
Stargardu otrzymaliśmy cenną informację o naszym dzwonie MIKOŁAJU. Zdjęcie
dzwonu (zob. obok) oraz następujące dane znajdują się w książce Marcina
Majewskiego, LUDWISARSTWO STARGARDZKIE XV – XVII WIEKU, str. 220 i 417;
(Muzeum Stargard) Stargard 2005: CLADES MAXIMA – WIELKA KLĘSKA W jednej z naszych ksiąg metrykalnych znajduje się pisany po łacinie przez ks. Jana Słowińskiego ciekawy opis wielkiej klęski (clades maxima), którą przeżyła nasza parafia. Dnia l7 czerwca 1807 r. około godziny pierwszej w południe wzniosła się czarna chmura od zachodu zapowiadając groźne straszne wydarzenia, ale skierowała się na prawo. Po kwadransie dała się dostrzec z tego samego kierunku druga chmura mniej straszna, która skierowała się na lewo i nawiedziła okolice Dziembowa i Morzewa i wydała ogromną ilość deszczu. Po pół godziny promienie słońca zaczęły gwałtownie piec i w tym samym czasie jakby spośród dwóch poprzednich chmur wyłoniła się trzecia chmura, ale już blada o dziwnym kształcie i skierowała się na wioskę Martram /trudno odczytać tę nazwę; może jest jakaś wioska w okolicy o podobnie brzmiącej nazwie - LG/. Zrobiło się nieznośnie gorąco i zupełnie bezwietrznie. Wkrótce spadły najpierw nieliczne krople, a potem spadł gwałtowny gorący deszcz. Powietrze było nadal spokojne, ale od strony Piły dał się słyszeć wielki grzmot. Obawiając się nieszczęścia wszedłem do mieszkania, bo dotąd przebywałem na dworze. Nadszedł wiatr i wzmógł się deszcz. Wreszcie jakby rozerwały się zawory niebios; spadł gwałtowny deszcz z ogromnym zawirowaniem i hałasem. Przez okno zobaczyłem grad; najpierw był mały, potem większy. Aż wreszcie na ziemię i na dom spadł grad wielkości prawie kurzego jaja, ale nie było go w wielkiej ilości. Ta straszna chmura kilka stadiów przed wsią podzieliła się nad polami śmiłowskimi i skierowała się na Zelgniewo, potem na Mościska i Kostrzynek i na pola Rudnej i doszła aż do Bługowa, a druga część przez pola i lasy Śmiłowskie i Bratkowskie, i przez łąki nadnoteckie doszła aż do Jaktorowa i wszędzie wyrządziła ogromne szkody na polach. Mój dom miał zniszczony dach, a piwnica była zalana wodą, wszystko było mokre. Okna były powybijane i zniszczone; cały budynek był jakby ruiną. Lęk i konsternacja ogarnęły moje serce. Gdy już później niebo przestało się srożyć i wydawało się jaśniejsze, wyszliśmy z chat. Chmur już nie było widać. Płynąca woda wyżłobiła sobie koryta przez wieś i płynęła z głośnym szumem. Najpierw spojrzałem na pola, gdzie była pszenica. Starzy i młodzi, chłopcy i dziewczęta wybiegli na wyścigi jakby mieli oglądać konia trojańskiego, ale była wielka różnica, bo tamci cieszyli się, że skończyło się oblężenie Greków i dlatego wśród śpiewów i tańców nadbiegli oglądać niezwykłą machinę /tzn. drewnianego konia/. Smiłowianie natomiast ze smutną twarzą, z płaczem i łzami; ze spuszczonymi i smutnymi oczami widząc nieszczęście spowodowane gradem patrzyli na pola leżące w kierunku Piły, gdzie tego roku była zasiana pszenica i gdzie mieli nadzieję zebrać obfite plony. I ja razem z nimi patrzyłem, jak wszystko zostało zniszczone i połamane aż na trzy stadia od granic Jeziorańskich, gdzie nawet nie zobaczyłbyś jednego stojącego kłosa. Wszyscy wznosiliśmy ręce i krzyczeliśmy. Zginęła nasza nadzieja! Ogrody, ziemniaki na polach, różne zboża - wszystko było zalane wodą i zniszczone. Spodziewać się można było niedoli i głodu! Przechodzące liczne wojska francuskie spowodowały także wielkie spustoszenie. W połowie lipca były niezwykłe upały, tak że nawet owies i jęczmień nie mogły urosnąć i kłosy na wierzchołkach wysychały i nie można ich było ścinać kosą. Żadnej nadziei nie dawały również warzywa i uprawy w ogrodach. Cóż więc innego można było oczekiwać, jak tylko głodu i biedy. Ponadto żołnierze w czasie przemarszów domagali się wyśmienitego jedzenia. Dodaj do tego również brak bydła i owiec. Niewiele zwieziono snopów. Wiele zjadły konie żołnierzy francuskich. We wrześniu nie były możliwe drugie sianokosy. Rozpoczęły się również choroby wskutek upałów w każdej wsi. Również w Śmiłowie prawie w każdym domu chorowali ludzie. W moim domu plebańskim pod koniec sierpnia wszyscy, za wyjątkiem jednej służącej, przechodzili ciężkie choroby, szczególnie zaś febrę i czerwoną biegunkę. Nie miał kto pracować, bo prawie wszyscy chorowali i brakowało ludzi, bo jedni chorowali, a drudzy byli słabi. Nie było pszenicy na zasiew, bo wyginęła. Na przyszłość nie było żadnej nadziei. Ja proboszcz, który to pisze, zaczynam odczuwać brak żywności. Wiele zabrali żołnierze i ich konie. Nałożono też kontrybucje pieniężną na proboszczów. A nieszczęśliwi są ci, który mieszkają w dobrach królewskich (Śmiłowo było królewszczyzną w starostwie ujskim – JP). Dziesięciny natomiast z powodu niespokojnych czasów i z powodu ogromnego ubóstwa wieśniaków zostały zmniejszone i już drugi rok nie są składane. Tłumaczył ks. prof., dr Ludwik Gładyszewski w: Pan Łączy Nas, nr 8/08(117)
Tablica granicy Rzeczpospolitej Polskiej
Muzeum Okręgowe w Pile
Tablica strefy granicznej Znajdowała się na budynku Szkoły Podstawowej w Śmiłowie /okres przed II wojną światową/
Izba pamięci w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kaczorach.
Tablica posterunku kontroli granicznej /okres przed II wojną światową/
Izba pamięci w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kaczorach.
Tablice z konnych wozów
Izba pamięci w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kaczorach.
Pozdrowienia z Zelgniewa (1910?)
Pozdrowienia z Brodnej
HALINA CZARNECKA Parafialna Rada Duszpasterska wspólnie z Radą Ekonomiczną na posiedzeniu 14 stycznia 2008 r., za całokształt pracy i zaangażowanie na rzecz parafii, jednogłośnie przyznała p. Halinie Czarneckiej tytuł: Zasłużony dla parafii. Jest to trzecie takie wyróżnienie w dziejach parafii. Pani Halina 18. rok sumiennie spełnia misję Katechety; od 11 lat jest animatorką Ogniska Misyjnego /zob. podstronę Ognisko Misyjne/; swój artystyczny talent wykorzystuje, wykonując niepowtarzalne w swym rodzaju Żłóbki, Groby Pańskie oraz inne okolicznościowe dekoracje. Jest niezawodną inicjatorką i organizatorką pielgrzymek pieszych, krajowych oraz zagranicznych. Na zdjęciu p. Halina z dr Wandą Błeńską, misjonarką trędowatych.
Szanowna Pani ! Zakończenie pracy zawodowej i przejście na zasłużoną emeryturę stwarza okazję, by skierować kilka słów podziękowania za wieloletnią pracę katechetyczną. Dziękuję zatem za wszystkie starania, które wkładała Pani w wychowywanie i przekazywanie wiedzy młodym pokoleniom. W szczególny sposób dziękuję za pracę w Ognisku Misyjnym przy Parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Śmiłowie. Dziękuję za tak czynne uczestniczenie w życiu parafialnym. Za organizowane pielgrzymki, wycieczki, konkursy uwrażliwiające młodych ludzi na problem misji. Jestem przekonany, że ten trud i zaangażowanie w głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusie przyniesie błogosławiony owoc. Ufam, że będzie owocować w dorosłym i dojrzałym życiu wielu uczniów, których Pani prowadziła do Chrystusa. Niech Jezus Najlepszy Nauczyciel wspiera Panią i umacnia w dalszym życiu. Na dalsze lata, życzę spokoju ducha i radości oraz z serca błogosławię BISKUP BYDGOSKI Bydgoszcz, dnia 26 września 2008 r. JAN TYRAWA @ Pod adresem p. Katechetki Halinki Czarneckiej składamy serdeczne życzenia i słowa uznania za lata solidnej pracy na rzecz naszej Parafii. Wg mnie p. Halinka sprawdziła się w 100, a nawet 200 % jako nauczyciel-katecheta. Są widoczne owoce Jej pracy. Dalej, jako dekoratorka, świetna organizatorka m.in. pielgrzymek, no i jako systematyczny i wytrwały pielgrzym. Fachowa animatorka Ogniska Misyjnego, itp. ... Wielkie dzięki jej za to, że w tak skromny sposób potrafi upiększyć naszą Śmiłowską Świątynię. Dowodem na to jest choćby tegoroczny przepiękny żłóbek i nie tylko. Parafianka
POCHODZĄCY Z PARAFII lub mieszkający na terenie parafii
Juliusz Hammling - ornitolog
Był nauczycielem w Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu będącym kuźnią kadr patriotycznych i społeczno-gospodarczych Polaków w Wielkim Księstwie Poznańskim. Tutaj otrzymał tytuł starszego nauczyciela (Oberlehrer), następnie profesora. W 1919 r. przeszedł na emeryturę. Prawdziwą pasją życia Juliusza Hammlinga nie były filologie lecz ornitologia. Przez całe lata skrzętnie obserwował, badał i opisywał ptaki, zwłaszcza te spotykane na terenie Wielkopolski. Wyniki tych prac opublikował w czasopismach fachowych i regionalnych lub jako wydawnictwa książkowe. Ukoronowanie tych wysiłków stanowiła publikacja z 1933 r. pt. ”Zur Vogelwelt des Posner Landem. Eine übersicht. ”(Przegląd świata ptaków w Poznań-skiem. Zawiera ona opis wszystkich gatunków ptaków występujących w Wielkopolsce wraz z miejscami ich wylęgów). Na uwagę zasługuje także wydana w 1927 r. praca pt. ”Umgegend von Schmilau in Kreise Kolmar”. W 1930 r. Juliusz Hammling został członkiem honorowym Niemieckiego Towarzystwa Przyrodniczego w Poznańskiem.
Juliusz umiłował swą małą Ojczyznę. Po 1919 r. mógł ją opuścić, zachowując obywatelstwo niemieckie. Wybrał jednak obywatelstwo polskie, zamieszkując w rodzinnym Śmiłowie. Tutaj też ciesząc się ogólnym szacunkiem zmarł 19 kwietnia 1934 r. mając 77 lat. Pochowany został na miejscowym cmentarzu parafialnym. Jego grób szczęśliwie zachował się do naszych czasów. Znajduje się on tuż przy głównej bramie cmentarza w kwaterze Matki Bożej Szkaplerznej. Mieszkał on w Śmiłowie, na ul. Pilskiej, gdzie teraz znajduje się laboratorium. Najstarsi Parafianie wspominają jego wyprawy do lasu oraz na wyspę nad j. Bobrowe. 19 IV 2012 r. na domu, w którym mieszkał słynny ornitolog została odsłonięta i poświęcona tablica pamiątkowa.
ppor. Józef Adamczewski
Weteran powstania styczniowego. Nadleśniczy - Zelgniewo. Żył 80 lat. Spoczywa na naszym cmentarzu. Żona weterana Maria zd. Likowska, 9 lat młodsza, zmarła rok później.
prof.
dr hab. Józef Bogdan Garbarczyk Syn Naczelnika Poczty w Śmiłowie. W Śmiłowie skończył
Szkołę Podstawową.
Był zastępcą dowódcy 8 Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Mirosławcu. W 2002 roku wybrany pilotem roku w eskadrze. Mjr pil. Grzegorz Jułga zginął w katastrofie lotniczej w Mirosławcu 23 I 2008 r. Miał 37 lat. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Był bardzo doświadczonym pilotem i instruktorem. Cenionym i lubianym przez kolegów. Latał głównie na SU-22. W 1993 r. skończył Wyższą Szkołę Oficerską Lotnictwa w Dęblinie, tam też uzyskał promocję oficerską. Służbę rozpoczął w 6 Pułku Lotniczym w Pile, potem przeniesiony został do Mirosławca. Od kilku miesięcy był zastępcą dowódcy eskadry. W 2007 r. zamieszkał w Jeziorkach na terenie naszej parafii.
Patent
nr 3487 że
pan Jan
Ochramionek
Henryk Stokłosa - senator RP w latach 1989-2005
Jan Maćkowiak - Wągrowiec. Działacz społeczny, dziennikarz, propagator wartości humanitarnych. Pochodzi z Zelgniewa. W Śmiłowie w latach 1990 – 1993 był inspiratorem i szefem Ogólnopolskich Festiwali Piosenki Religijnej „Pan łączy nas”. Udzielał się w Parafialnym Kole Synodalnym, którego był przewodniczącym do 1993 roku. Od 1992 – 1993 roku delegat Archidiecezji Gnieźnieńskiej na II Synod Plenarny, w 1993 roku ukończył formację dla nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, a w 1999 roku otrzymał posługę lektoratu w Prymasowskiej Katedrze Gnieźnieńskiej. W latach 2001 – 2004 członek Zarządu Głównego Towarzystwa św. Wojciecha w Gnieźnie. Kantor we wspólnocie neokatechumenalnej (szema) od 2000 roku. W 1971 roku wstąpił do Ochotniczej Straży Pożarny w Zelgniewie, w której pełnił funkcje m. in.: członka Zarządu Oddziału Powiatowego Związku OSP RP w Wągrowcu. Od 1996 roku prezes struktury Polskiego Czerwonego Krzyża w Wągrowcu. W 2001 roku członek – założyciel Stowarzyszenia im. ks. Jerzego Niwarda Musolffa w Wągrowcu, które prowadzi: hospicjum, jadłodajnie i noclegownie, a w 2011 roku członek – założyciel Wągrowieckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku i wiceprzewodniczący komisji rewizyjnej. Od 1998 roku członek Stowarzyszenia Dziennikarzy RP w Poznaniu i przewodniczący terenowego sądu dziennikarskiego. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Bractwa Strzeleckiego w latach 1996 – 2006 w Wągrowcu. Związany z prasą ogólnopolską i lokalna m.in.: „Przegląd Pałucki” w Wągrowcu, „Pałuki” w Żninie, Tygodnik Katolicki „Niedziela” w Gnieźnie, „Strażak” w Warszawie. Publikacje: „Pierwsza pomoc samarytańska”, „Działalność PCK w Wągrowcu”. Wyróżniony m.in.: Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem dziennikarskim „Mater Verdi”, Medalem PCK, Nagrodą Honorową św. Jakuba Apostoła, Odznaką „Przyjaciel Dziecka” oraz tytułem „Najpopularniejszy Wielkopolski Strażak OSP”.
PRACA MAGISTERSKA
Śmiłowo Es ist ein an der Nationalstraße Nr. 10 Warszawa – Szczecin liegendes Dorf. Der Name des Ortes stammt von dem Namen seines Besitzers śmił und wurde schon im Jahre 1430 erwähnt. In der Zeit zwischen den Weltkriegen war die Bevölkerung von Śmiłowo gemischt, es lebten hier etwa gleich viele Deutsche und Polen. Zu den ältesten Bauten im Dorf zählen das Pfarrhaus und die ehemalige Schule. Die heutige Kirche stammt aus dem Jahr 1905. Kirche in Śmiłowo Sie wurde 1905 im gotischen Stil gebaut. Hauptaltar befindet sich ein über 500 Jahre altes Standbild der heiligen Małgorzata. An der Spitze des aufstrebenden Turms hängen drei Glocken, darunter eine antike Glocke “Mikołaj” (250 Kilo Gewicht) aus dem Jahre 1626. Vor der Kirche sind Felsblöcke aus dem Stein von dem Berg Karmel, aus Czerna und Aylesford gelegen, wo Gottesmutter 1251 dem Heiligen Simon Stock offenbar ist. Church in Śmiłowo. It was built in 1905 in the gothic style. On the main altar there is figure of Saint Margaret which is over 500 years old. At the top of the soaring tower there are there bells, including the historical “Nicolaus” (250 kg) from 1626.
|
|