Ministrant nie jest żadnym wielkim panem. Jest sobie małym tylko chłopcem. Za to jego pan jest większy, niż wszyscy wielcy tego świata. Jest nim Chrystus, Król nieba i ziemi. Na Jego sztandarze widnieje napis: Król królów i Pan panów. Jemu służyć - powiada św. Piotr - znaczy samemu być królem. Niczym są wszystkie królestwa i państwa tego świata wobec tego, w którym ministrant pełni swoją służbę. Jest nim Królestwo Boże, obejmujące niebo, ziemię i wszystkie gwiazdy. Jedyne królestwo, które nigdy nie przemija i nie zna żadnych granic. Służba zaś, jaką pełnić może ministrant, jest służba przy największym i najpotężniejszym dziele, jakie w niebie i na ziemi spełniać może się na cześć nieśmiertelnego Boga oraz dla dobra i zbawienia całego świata: przy świętej ofierze Jezusa Chrystusa. o. Hariolf Ettensperger OSB |
Bł. Jose del Rio - patron naszej LWO Film „Cristiada” przedstawia nam bohaterskiego Józefa, 14-letniego chłopca – ministranta. Gdy w 1926 wybuchło w Meksyku za Callesa Powstanie Cristero Bracia Józefa przyłączyli się do wojsk powstańczych. Mimo sprzeciwu matki i odmowy generała Prudencio Mendozy, Józef został na własną prośbę wcielony do grupy powstańczej. Powierzono mu obowiązki noszenia sztandaru. Powstańcy ochrzcili go imieniem Tarsycjusza, starożytnego męczennika, który będąc jeszcze dzieckiem, został zabity, broniąc Eucharystii przed profanacją. W czasie potyczki z wojskami federalnymi 25 stycznia 1928 został zabity koń przywódcy powstańców. Józef użyczył mu swojego, by ten mógł ratować się ucieczką. Podczas odwrotu zatrzymano grupę powstańców, wśród nich Józefa. Aresztowano go w zakrystii kościoła - Jose del Rio podczas swej niewoli codziennie przyjmował Komunię świętą z rąk wuja, księdza Ignacio Sancheza. Odmawiał, także Różaniec i starał się nawrócić swych prześladowców. Wielokrotnie stawał w obronie kościoła, ostro protestując przeciwko wprowadzaniu przez żołdaków zwierząt do wnętrza świątyni. Żołnierze prezydenta Callesa za wszelką cenę chcieli przekabacić świątobliwego chłopca na swoją stronę, ale Jose del Rio nie dawał za wygraną. Zabrali go nawet na egzekucję jednego z cristeros - na oczach chłopaka rozstrzelano jego przyjaciela, do którego Jose zdążył zawołać: "Zaraz będziesz w Niebie, przygotuj mi tam miejsce". 10 lutego 1928 roku antyklerykałowie skazali 14-letniego Józefa na śmierć. Nocą z 7 na 8 lutego napisał do rodziców: „Moja kochana mamo, zostałem schwytany podczas dzisiejszej bitwy. Myślę o chwili, kiedy przyjdzie mi umrzeć. Nic to jednak, Mamo. Powinnaś zgodzić się z wolą Pana Boga. Umieram szczęśliwy u boku Naszego Pana. Nie chcę, żebyś się martwiła moją śmiercią. Powiedz raczej moim braciom, bo poszli w ślady najmłodszego spośród nas, tak wypełnisz wolę Bożą. Odwagi! Udziel mi swego błogosławieństwa razem z błogosławieństwem ojca. Pozdrów wszystkich ostatni raz. Otrzymacie serce Waszego syna, który Was oboje kocha i chciałby zobaczyć Was jeszcze przed śmiercią”. Był torturowany, również za to, że pozabijał kury, które federalni trzymali w sprofanowanej świątyni. Chłopiec przeszedł prawdziwą Golgotę. Na początek zdarto mu skórę ze stóp i zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Jose Luis ledwo powłóczył nogami, po drodze upadał - cały czas płakał i skręcał się z bólu, ale antyklerykałowie nie mieli litości. Kazali mu iść dalej popędzając go ukłuciami bagnetów. Co jakiś czas prowokowali go - "Jeśli krzykniesz - śmierć Chrystusowi - oszczędzimy cię". Jose milczał - nigdy nie przyszłoby mu do głowy zdradzić Jezusa. Kiedy dotarł na miejsce kaźni, na miejscowy cmentarz wykrzyknął /po hiszpańsku/ na cały głos - VIVA CRISTO REY - Niech żyje Chrystus Król. Wtedy w jego skroń padł śmiertelny strzał. Przewróciwszy się, Józef zakreślił własną krwią znak krzyża na ziemi i umarł. Papież Benedykt XVI beatyfikował go 20 listopada 2005 roku w grupie trzynastu męczenników meksykańskich. W Uroczystość Chrystusa Króla 2013 r. nasza Liturgiczna Wspólnota Ołtarza obrała sobie bohaterskiego ministranta – obrońcę Chrystusa, za swego patrona.
Najbardziej zaciekawiło mnie kazanie o życiu św. Dominika Savio, patrona ministrantów. Jestem poruszony jego wczesną śmiercią, tym bardziej, że też mam 16 lat. Pragnę, by jego życiowe motto: Raczej umrzeć niż zgrzeszyć wytyczało drogę, którą dążę oraz było hasłem wszystkich ministrantów. /Radek/
10 PRZYKAZAŃ MINISTRANTA
1. Ministrant kocha Boga i dla Jego chwały wzorowo spełnia swoje
obowiązki.
STARSI MINISTRANCI:
MŁODSI MINISTRANCI:
ASPIRANCI
LEKTORZY:
ORGANIŚCI: Marzena Bożek
Paweł
Przybył - złoty Jubilat
HYMN MINISTRANTÓW
Dominus
vobiscum.
Jak czytać?
na okres jednego roku
przyrzeczenie Chrystusowi złożyli:
19 VI 1990: Przemysław Nieciąg, Marcin Dębicki, Paweł
Eichstaedt, Michał Parecki, Jakub Paprocki, Michał Górzny, Mariusz
Marciniak, Mirosław Kieruj, Paweł Jurga (psałterzysta), Rafał Maćkowiak;
25 XI 2007: Kamil Barteczka, Patryk Miszkurka, Jakub Damięcki, Konrad Mohr, Artur Górka, Karol Staśkowiak, Wojtek Rycyk, Patryk Koc;
23 XI 2008: Waldemar Rycyk;
22 XI 2009: Tomasz Jurek, Jakub Maćkowiak, Arkadiusz Żołędziowski, Rafał Hammling
21 XI 2010: Olgierd Krzyżaniak, Filip Tomczyk, Kacper Bożek 25 XI 2012: Konrad Górka, Adrian Gołębiowski, Łukasz Sioda, Martyna Barteczka 24 XI 2013: Maciej Mohr, Karol Eichstadt, Jakub Błaszczyk, Jakub Mętlak 23 XI 2014: Jakub Buda, Aleksander Górka, Michał Kusz 20 III 2015: Jakub Dęnowczyk, Albert Szdzuij
1 grudnia 2007 r. ministranci ze Śmiłowa zajęli III miejsce w Dekanalnym Turnieju Piłki Nożnej Halowej i zdobyli Puchar Dziekanów. (I miejsce zajęła Wysoka, II Morzewo).
Ministranci ze Śmiłowa w sanktuarium bł. Marii Karłowskiej w Jabłonowie Pomorskim /19 X 10/
Ministranckie rodziny w KoreiW kilku parafiach Korei Południowej całe rodziny służą do Mszy św. jako ministranci. Przyczynia się to do wzmocnienia więzi rodzinnych i umocnienia wiary. Pierwszym, który zaproponował rodzinie ministrancką służbę przy ołtarzu był proboszcz parafii Nammok w diecezji Pusan. „Byłem zaskoczonym, gdy ksiądz poprosił mnie i całą moją rodzinę, byśmy służyli do Mszy” – wspomina Athanasius Kim Gi-ho. Choć sam był kiedyś ministrantem, podobnie jak jego dwaj synowie, to dla jego żony była to zupełna nowość, która wymagała kilkudniowych przygotowań przed pierwszą liturgią. Gdy jednak po zakończeniu Eucharystii parafianie nagrodzili ich owacją, poczuł się dumny ze swej familii. Proboszcz, ks. Augustine Kim Weon-seok wyszedł z założenia, że ludzie są dziś tak zajęci, iż ciężko im znaleźć czas dla rodziny. Ponadto zazwyczaj nie uczestniczą razem we Mszy św. „Dlatego w marcu zasugerowałem wspólne służenie do Mszy” – wyjaśnia kapłan. Dodaje, że gdy nie cała rodzina może być obecna na tej samej liturgii, służy jedynie para małżeńska bez dzieci. /Internetowy Dziennik - 7 XII 09/
Promocja ministrancka - podczas szkolnych rekolekcji 20 III 2015 r.
|
|