W Księdze Rodzaju czytamy: „Bóg
uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt
pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre” (1,25). ...I
stało się tak (1,30).
A
Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (1,31).
Chociaż wiemy, że wszystkie zwierzęta są dobre, często mówimy, że „psy
się Panu Bogu udały”. A powiedzenie: „zeszliśmy na psy” nie musi mieć
wydźwięku negatywnego. Przecież człowiek – istota rozumna, patrząc na
psa, może się budować, a nawet w pewnych sprawach go naśladować. Możemy
z niego brać przykład, naśladując m.in. jego wierność.
Pies może nas mobilizować do modlitwy, czyli do wiernego trwania przy
Bogu, który jest naszym Panem; najlepszym Panem, któremu warto zaufać i
wiernie służyć. A kiedy pies - nasz czworonożny przyjaciel, czasem nas
nie posłucha, mamy obraz naszej niewierności wobec Boga - naszego
najlepszego Pana.
Czasem można usłyszeć, że ktoś o swym psie mówi,
że „jest głupi”. A może właśnie prawdą jest, że nie ma głupich psów;
może być tylko głupi jego pan.
Sully
Labrador
Sully
odbył ostatnią podróż wraz z ciałem byłego prezydenta
George'a
Busha do Waszyngtonu. Pies reaguje na dwustronnicową listę
komend, wśród których znajdują się m.in. odbieranie telefonu i
przynoszenie wskazanych przedmiotów.
/5 XII 18/
Pies Dżok - legenda Krakowa
Dżok
pojawił się któregoś dnia na jednym z najbardziej ruchliwych
skrzyżowań Krakowa - Rondzie Grunwaldzkim. Przechodnie i kierowcy,
widząc czarnego, podpalanego kundla, codziennie siedzącego w tym
samym miejscu, jakby oczekującego na kogoś zaczęli się zastanawiać:
skąd tu się wziął, na kogo czeka, jak mu pomóc? A pies najwidoczniej
czekał; deszcz, śnieżyca, trzaskający mróz, wichura nic go nie było
w stanie wypłoszyć z ronda. Nawet policja w trosce o jego
bezpieczeństwo próbowała go zabrać z tego miejsca. Bezskutecznie,
przegryzł siatkę, czmychnął. Ale gdy radiowóz odjechał, pies znów
pojawił się na rondzie. Dobrzy ludzie podrzucali mu jedzenie, miskę
z wodą. Jadł, pił, ale nikomu nie pozwolił się zabrać.
Czekał na swojego pana, którego stamtąd zabrano, gdy doznał
ataku serca i zmarł. Po wielu miesiącach zwierzę zdecydowało się
pójść za Marią Müller, która najczęściej przychodziła z jedzeniem na
rondo. Niestety, po kilku latach, w 1998 roku, Dżok ponownie stracił
właściciela, gdy opiekunka niespodziewanie zmarła. Kilka dni po jej
śmierci pies zginął pod kołami pociągu, gdy uciekł osobom, które go
przechowywały (niektórzy twierdzili, że "zwierzę nie chciało już
żyć"). Dodajmy, że Dżoka chciano uhonorować pomnikiem jeszcze za
życia.
Pomnik wykonał prof. Bronisław Chromy, jeden z najbardziej znanych
krakowskich rzeźbiarzy. Postawiono go na wiosnę 2001 roku -
dokładnie w 10 rocznicę opuszczenia przez Dżoka ronda. Odsłony
dokonał przedstawiciel psiej nacji, owczarek Kety. Podpis pod
pomnikiem, w języku polskim i angelskim krótko opisuje historię wiernego mieszańca:
Pies Dżok
Najwierniejszy z wiernych
Symbol psiej wierności
Przez rok /1990-1991/
oczekiwał
na rondzie Grunwaldzkim na swego Pana,
który w tym miejscu zmarł
Niewielki pomnik
przedstawia psa, wyciągającego w kierunku widza lewą łapę. Pies
znajduje się wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. W założeniu
symbolizuje psią wierność i ogólniej – więź zwierzęcia z
człowiekiem.
Pomnik Dżoka jest trzecim pomnikiem psa, a nawet zwierzęcia, w
Europie, ale jako jedyny był odsłonięty przez psa. Upamiętnia on tą
cudowną nierozerwalną więź która nawiązuje sie pomiędzy człowiekiem
a psem. Pomnik bernardyna, w Szwajcarii, został wystawiony na cześć
psa który uratował 40 ludzi od zamarznięcia i został zabity przez 41
osobę. W Rosji pomnik Łajki - która zginęła w 1957 r. w przestrzeni
kosmicznej, na pokładzie radzieckiego Sputnika 2 od przegrzanych
baterii kabiny statku.
Książka o Dżoku
O psie Dżoku powstała
książka Barbary Gawryluk "Dżok. Legenda o psiej wierności", Łódź,
Wydawnictwo Literatura, 2007.
O słynnym Dżoku pisze też
pisarka i poetka Barbara Borzymowska w książce: "A pies siedzi i
patrzy". Opisując historię słynnego Dżoka autorka
wykazuje
się nie tylko kunsztem słowa ale i znajomością psychiki zwierząt.
Dżokowi poświęca też wiersz:
Kość na pomniku
Dżok, pieseczku, popatrz jaka kość,
taka jaką lubisz, przepyszna.
A siedzisz z uniesioną łapą,
jakbyś moich słów nie usłyszał...
Piesku, popatrz, jest słońce i trawa,
może byś tak ze mną pobiegał?
Dookoła tyle psów, no a ty
cały dzień byś siedział i siedział.
Piesku, wiem, że ty nigdzie nie pójdziesz...
Tu, nad Wisłą, już dzisiaj zostaniesz.
Tylko nie miej takich smutnych oczu,
kiedyś skończy sie twoje czekanie.
Pan po ciebie przyjdzie na pewno.
Nie na próżno czekasz, daję słowo!
I pójdziecie obaj szczęśliwi,
gwiezdną drogą, drogą diamentową...
- Barbara Borzymowska
Bohaterskiego psa można zobaczyć
na:
http://www.youtube.com/watch?v=dp0ROlyR4wo
Czy
historia niezwykłego psa Dżoka ma wpływ na Twoje życie?
NAPISZ
1.
Skłania do refleksji, czy my jesteśmy wierni swemu Panu? Każdy
grzech jest przecież złamaniem wierności Bogu.
2.
Pobudza do wdzięczności względem Boga, który daje nam, nawet w
bezrozumnym zwierzęciu, wzór do naśladowania.
3.
„Pies siedzi i czeka”. Czy my czekamy na przyjście Pana? - Pies
stale czeka; nie bierze wolnego, nie liczy przepracowanych godzin,
nie żąda wynagrodzenia za nadgodziny, nie narzeka, że inny pies ma
lepiej, a wiec nie zazdrości; nie czeka na urlop; stale jest na
posterunku; nawet w nocy śpi płytkim snem, a nadrabia to w ciągu
dnia – drzemką, która jest jednak ciągłym czuwaniem.
4.
Pies może być wzorem wierności dla narzeczonych i małżonków.
5.
Jaki dobry jest Pan Bóg, że oprócz Anioła Stróża, którego nie
widzimy, dał nam psa.
Wierny pies Bobby
Jego
właściciel John Gray mieszkał w Edynburgu. Był stróżem w policji. W
stróżowaniu w nocy pomagał mu pies Bobby. Gdy Bobby miał 2 lata,
jego pan zmarł na gruźlicę. Został on pochowany na przykościelnym
cmentarzu. Dzień po pogrzebie pies pojawił się przy grobie pana i
pilnował go przez niemal 14 lat, aż do swojej śmierci w styczniu
1872. Opiekun cmentarza, początkowo bezskutecznie próbował pozbyć
się psa, ale później zaakceptował jego obecność; karmił go, a nawet
zapewnił mu schronienie przy grobie Graya. Pies stał się znany, a
jego postawa budziła podziw wśród mieszkańców miasta. Jego obroża
znajduje się w Muzeum Edynburga. Pies został pochowany w bramie
cmentarza, niedaleko grobu swego pana. Wiernego psa Bobbiego
upamiętniają książki, film, pomnik oraz kamień upamiętniający
miejsce spoczynku psa, ufundowany w 1981.
Barry
Barry to słynny pies ratowniczy, bernardyn. Żył on w latach 1800
- 1814. Służył w schronisku na Przełęczy Świętego Bernarda. Uratował
ponad 40 osób - zaginionych i zasypanych przez lawiny turystów. Gdy
się zestarzał i nie był już w stanie służyć, w 1812 trafił do Berna,
gdzie był utrzymywany aż do swej naturalnej śmierci. Jego gipsowy
odlew zajmuje honorowe miejsce w hallu Muzeum Narodowego w Bernie,
jako pierwszy eksponat.
Lampo
Lampo
– pies, który jeździł koleją. Wzruszająca jego historia została
opisana w książce Ryszarda Pisarskiego. Przedstawia ona prawdziwe
oblicze przyjaźni człowieka i psa. Wierny przyjaciel, niestrudzony
podróżnik - pies Lampo uratował małą dziewczynkę Adelę, poświęcając
swoje życie, ginąc pod kołami pociągu.
Łajka
Łajka
- suczka, mieszaniec, kosmonautka, wystrzelona 3 listopada 1957 na
orbitę okołoziemską w radzieckim satelicie Sputnik 2. Ważyła ona
około 6 kg i "wychowała się" na ulicach Moskwy - te dwa fakty (mała
waga i odporność na trudne warunki życia) były zapewne powodami
wyboru jej na "pasażera" statku kosmicznego. Łajka była pierwszym
żywym stworzeniem na orbicie okołoziemskiej.
Rin
Tin Tin
Rin
Tin Tin
- to jeden z pierwszych i najsłynniejszych
zwierząt występujących w filmach. Był to owczarek niemiecki.
Narodził się jako jedno z pięciorga szczeniąt w opuszczonym przez
Niemców schronie frontowym w miejscowości Fleury w północnej
Francji, na krótko przed jego zdobyciem przez Amerykanów.
Zaopiekował się nim amerykański kapral Lee Duncan. On też nadał psu
imię pochodzące z refrenu popularnej wówczas francuskiej piosenki i
zabrał go ze sobą do Los Angeles, gdzie pierwszy wpadł w oko
producentom filmowym. Pies po raz pierwszy wystąpił w niemym filmie
Man from Hell's River w 1922, rok później został zatrudniony przez
wytwórnię Warner Bros. Ogółem Rin Tin Tin zagrał w ok. 25 filmach i
dwóch serialach (The Lone Defender (1930) i Lightning Warrior
(1931)). W 1931 zwierzę przestało występować, rok później zdechło
nagle podczas zabawy ze swoim właścicielem.
Balto
Balto
(1922 – 14 marca 1935) – pies zaprzęgowy rasy
Syberian Husky
skrzyżowany z wilkiem.
24 stycznia 1925 w
Nome
na
Alasce,
rodzinnym mieście Balto stwierdzono u 12 dzieci
błonicę.
Wkrótce nastąpiły nowe zachorowania i miastu groziła epidemia.
Jedynym ratunkiem dla chorych były szczepionki znajdujące się w
szpitalu, w odległym o 1600 km
Anchorage.
Pociąg mógł dostarczyć lek jedynie do
Nenana,
odległego od Nome o ok. 1000 km. Z uwagi na złą pogodę niemożliwy
był dalszy transport drogą wodną ani powietrzną. Zdecydowano się
posłać po szczepionkę psie zaprzęgi. 20 załóg ruszyło w długą drogę,
walcząc z wiatrem o prędkości 100 km/godz i mrozem -40 stopni
Celsjusza. 1 lutego paczkę z lekiem przekazano w wiosce
Bluf
Gunnarowi Kassenowi
– właścicielowi zaprzęgu, którego liderem był Balto. Gunnar ruszył w
drogę, lecz już po paru godzinach dotknęła go
ślepota śnieżna.
Przez następne 20 godzin ślepy poganiacz mógł polegać tylko na
instynkcie Balto, prowadzącym go do domu. Pies bezbłędnie odnalazł
drogę w zawiei i zaprzęg przebył ostatnie 85 km. Wyczerpane psy
dotarły 2 lutego o godzinie 5.50 do Nome, ratując tym samym życie
dzieci. 1000 kilometrowa wyprawa, którą obliczono na 13 dni, zajęła
w sumie ich 6.
Historia Balto wzbudziła wielkie zainteresowanie mediów. 17 grudnia
1925 odsłonięto na jego cześć pomnik w
Central Parku
w Nowym Jorku. Napis na pomniku głosi:
Dedykowane nieposkromionemu duchowi psich zaprzęgów niosącemu
Szczepionkę i pomoc z Nenana
przez 600 mil zdradzieckich wód, arktycznych zamieci
do nawiedzonego Nome w zimie 1925 roku – Wytrwałości, Wierności,
Inteligencji
Po śmierci jego ciało zostało zakonserwowane i jest wystawiane do
dnia dzisiejszego w
Cleveland Museum of Natural History.
O wydarzeniu z 1925 roku opowiada film animowany
Balto.
Hachikō
Jego pan był profesorem uniwersytetu. Hachikō w Tokio codziennie
odprowadzał swojego pana, gdy ten wychodził do pracy i czekał na
niego wieczorami na pobliskiej stacji. W maju 1925 jego pan zmarł
nagle w miejscu pracy. Hachikō nadal codziennie czekał na niego na
stacji tokijskiego metra, pojawiając się tam przed przyjazdem
wieczornego pociągu przez następne 10 lat. Oddaniu, jakie okazywał
swojemu zmarłemu panu, zawdzięcza przydomek "wiernego psa".
Doceniając wierność, lojalność i oddanie psa, mieszkańcy Tokio
wybudowali obok dworca jego pomnik. Jedno z pięciu wyjść ze stacji
znajdujące się w pobliżu pomnika, zostało nazwane "Hachikō-guchi"
("wyjście im. Hachikō"). Zainteresowanie bohaterskim psem nie
gaśnie. Doczekał się kilku pomników. Poświecono mu film, a kolejną
książkę dla dzieci, krótką powieść przeznaczoną dla czytelników w
każdym wieku, zatytułowano Hachiko czeka.
Biełka i Striełka
Biełka i Striełka
(Белка и Стрелка) –
suczki
wystrzelone na orbitę okołoziemską 19 sierpnia 1960 roku w
radzieckim
satelicie
Sputnik 5.
Przeszły do historii
astronautyki
jako pierwsze zwierzęta, które odbyły
lot orbitalny
i wróciły na Ziemię żywe.
Bluey
Bluey
– najstarszy pies świata (7 czerwca 1910 - 14 listopada 1939) –
australijski pies pasterski,
znany z długowieczności.
Bluey żył – 29 lat, 5 miesięcy i 7 dni. Jest najstarszym
udokumentowanym wiekiem
psa domowego.
Jego właścicielem był Les Hall z Rochester, Victoria (Australia).
Bluey przybył do niego jako szczeniak w 1910 i pracował wśród
owiec
i
bydła
przez prawie 20 lat, zanim został uśpiony 14 listopada 1939. Także
mieszaniec
rasy
Australian Cattle Dog,
suczka Chilla dożyła sędziwego wieku, zmarła bowiem w 1984 w
wieku 32 lat i 12 dni, jednak jej wiek nie został zweryfikowany
przez
Księge Rekordów Guinnessa.
Pickles
Pickles
–
pies,
mieszaniec
o czarno-białym umaszczeniu, który przyczynił się do odnalezienia
skradzionego w 1966
Pucharu Rimeta.
Puchar Rimeta skradziony został 20 marca 1966 z wystawy rzadkich
znaczków w
Londynie,
w Westminster Central Hall, na kilka miesięcy przed rozegraniem w
Anglii
mistrzostw świata w piłce nożnej.
Trofeum zostało odnalezione tydzień później, zapakowane w gazetę,
ukryte w żywopłocie ogrodowym w
Belulah Hill
w południowym Londynie. Puchar został odnaleziony przez psa, który
odbywał właśnie spacer ze swym panem, Davidem Corbettem. Pickles
miał wtedy cztery lata. Po zdobyciu przez
reprezentację Anglii
mistrzostwa świata Pickles został zaproszony na bankiet. Pies zginął
rok później, gdy zadławił się podczas pościgu za kotem.
Lassie
Lassie
– fikcyjny pies (suka) rasy
owczarek szkocki (collie).
Postać ta została
stworzona przez amerykańskiego pisarza
Erica Knighta, autora powieści
Lassie, wróć!. Od czasu
wydania tej powieści Lassie pojawiła się wielu innych książkach, a
także w filmach i serialach telewizyjnych.
Pierwszy z filmów o
Lassie ukazał się w
1943 roku i od tamtej pory
nakręcono 11 filmów o psie, a w każdym grał inny pies. Nakręcono
także 7 seriali telewizyjnych, 2 serie audycji radiowych o psie,
oraz napisano 61 książek z udziałem Lassie. Pies ma własną gwiazdę w
Hollywood Walk of Fame.
Wzruszająca opowieść o przywiązaniu i przyjaźni na tle krajobrazów
zielonej Szkocji. Ukochany pies ubogiej rodziny, Lassie, zostaje
sprzedany, gdyż tylko w ten sposób zażegnać można tarapaty
finansowe. Ale przyjaźń psa i człowieka nie zna granic. Nie zna też
odległości: Lassie pokona wiele mil, by wrócić tam, gdzie jest jej
dom. A w drodze powrotnej przyjdzie się jej zmierzyć z szeregiem
niebezpiecznych przygód.
Przyglądając się sylwetkom słynnych psów, przywołujemy w pamięci te
wszystkie czworonogi, które Opatrzność nam kiedyś powierzyła.
Chciałoby się tu przynajmniej wymienić ich imiona i w dziękczynnej
modlitwie uwielbić Boga.
I wreszcie wypada dodać, że słynne psy, warujące przy grobie swego
pana, są również wśród nas, jak np. ten owiany już legendą w
Kaczorach koło Śmiłowa. A zresztą może niejeden psiak by to zrobił;
ale cóż za to może, jeżeli łańcuch, którym jak więzień jest przykuty
do rozpadającej się już budy, mu na to nie pozwala.
Psia miłość silniejsza niż śmierć.
2009 rok
Murzynek (6 l.) co dzień siedzi przy grobie swojej zmarłej pani i wyje
wniebogłosy z tęsknoty.
Ta
historia wyciska łzy z oczu. Krystyna Murkowska (62 l.) z Braniewa od
dwóch lat opiekowała się Murzynkiem. Zmarła nagle 22 maja. Pies oszalał
z rozpaczy. - Wył jakby był bity. Chciał biec za ciałem na pogrzeb,
musiałam go zamknąć w mieszkaniu - wspomina Jadwiga Słotwińska, która
zajmowała się pochówkiem.
Po
pogrzebie, kiedy tylko sąsiadka otworzyła drzwi, Murzyn wyleciał jak z
procy i pobiegł na cmentarz.
-
Nie wiem jak on to zrobił, ale od razu znalazł grób Krysi. Nie je, nie
pije i siedzi tam cały czas. Ja nie mogę go przygarnąć, bo mam swoje
zwierzęta. Ale może ktoś go zabierze, inaczej biedak umrze z tęsknoty -
apeluje pani Jadwiga.
Aż po grób
2012 rok
Mimo że jego właściciel zmarł sześć lat temu,
pies w typie owczarka niemieckiego Capitan nadal pilnuje grobu swojego
pana.
Miguel
Guzman adoptował owczarka w 2005 r. z myślą o swoim nastoletnim synu
Damianie. Rok później Guzman zmarł. Zaraz po jego śmierci pies uciekł z
domu. Rodzina znalazła zwierzę tydzień później – Capitan siedział przy
grobie Guzmana znajdującym się w środkowej Argentynie. Siedzi tam cały
czas, choć minęło już sześć lat.
Nikt nie wie, jak udało
mu się odnaleźć nagrobek. Dyrektor cmentarza Hector Baccega mówi, że
pewnego dnia pies pojawił się i chodził po całym cmentarzu tak długo, aż
odnalazł właściwy grób. Od tej pory wybiera się czasem na przechadzkę
wokół nekropolii, ale zawsze wraca na miejsce. Noc także tam spędza,
śpiąc na marmurowej płycie. Pracownicy cmentarza dbają o Capitana,
karmią go.
Rodzina Miguela Guzmana
już kilka razy próbowała przywieźć psa do domu. Ten jednak zawsze wraca
na cmentarz. Syn zmarłego – Damian – uważa, że Capitan będzie pilnował
grobu dotąd, aż sam umrze. AW
Redakcja
serwisu Psy.pl - 6 X 12
Suczka w Google Maps
Na mapach Google zauważono, że suczka Sonya przebywała
w tym samym
miejscu przez kilka lat.
Sonyę
prawdopodobnie porzucił właściciel. Wierna suczka nie opuszczała
miejsca, w którym widziała go po raz ostatni i cierpliwie czekała na
powrót swego opiekuna przez kilka lat.
Zabrano ją z ulicy i
przewieziono do lekarza weterynarii. Wkrótce znalazła odpowiedzialnego i
kochającego opiekuna.
Redakcja
serwisu Psy.pl - 6 X 12
Psiak
od blisko roku pilnuje grobu swojego pana
Rok
temu na łódzkim cmentarzu na Dołach zauważyli go robotnicy. Mały czarny
piesek siedział, popiskując, przy grobie. Nie dał się pogłaskać ani
wyprowadzić za bramę. Odwiedzający cmentarz mówią, że kundelek pilnuje
grobu swojego pana, między aleją zasłużonych a kaplicą – czytamy w
dzienniku Polska – Dziennik Łódzki. - Zauważyłam tego psiaka na
cmentarzu 1 listopada - mówi Elżbieta Kurmanowicz, która regularnie
przyjeżdża na Doły karmić pieska. Panie, które karmią pieska, twierdzą,
że zwierzak z dnia na dzień jest w coraz gorszej formie, coraz mniej je.
Bogumiła Skowrońska, dyrektor łódzkiego Schroniska dla Zwierząt,
deklaruje pomoc. - Postaramy się jak najszybciej znaleźć suczce dobry
dom - mówi.
Polska - Dziennik Łódzki: Łódź - 14 XI 09
Około
6 rano na komendę w Wieluniu zgłosił się... pies.
Usiadł w poczekalni i czekał. Dyżurny wieluńskiej policji nie wierzył
własnym oczom, gdy do poczekalni wszedł owczarek niemiecki. Rozsiadł się
jak u siebie, a gdy do
komendy
wchodzili policjanci rozpoczynający rano służbę, pies witał ich dumnie
unosząc pysk.
Śledczy szybko skojarzyli, kim może być tajemniczy przybysz.
-
Jeden z kolegów przypomniał sobie, że jakiś czas temu pewna kobieta
zgłosiła zaginięcie jej psa, owczarka niemieckiego o imieniu Ramzes.
Policjanci skontaktowali się z nią - mówi mł. asp. Waldemar Kozera.
Mieszkanka Lubina nie posiadała się z radości, że Ramzes się odnalazł.
Mundurowi zaopiekowali się psem, został nakarmiony i napojony. Po kilku
godzinach przyjechał po niego brat właścicielki z Łodzi.
Okazało się, że ojciec Ramzesa służył kiedyś w policji. Mądre psisko
wiedziało więc gdzie szukać pomocy i na komendzie czuło się jak u
siebie.
Najstarszy pies w Europie
wabi
się Kajtek (21 l.) i mieszka w Gryficach ( woj. zachodniopomorskie). Ze
swoją panią Genowefą Jakubowską (79 l.) dożywa psiej emerytury
Kajtuś ma już 21 lat, a jeden psi rok liczy się za 7 lat ludzkiego
życia. Dlatego, gdyby wiek pieska przeliczyć na ludzkie lata, byłby
równie sędziwy, co 147-letni staruszek. Okazuje się, że starsza od niego
jest tylko jedna suczka z USA!
Kundelek trafił do rodziny Jakubowskich tuż po swoich narodzinach, w
1988 roku. Przez kolejne lata był wiernym towarzyszem nieżyjącego już
syna pani Genowefy, Jerzego Jakubowskiego (+57 l.). – Uwielbiali chodzić
razem na ryby. Kajtek zawsze czekał na niego pod furtką – opowiada
starsza pani.
Lata
mijały i starość powoli zdobiła wesołą mordkę uroczego kundelka siwizną.
Psa bolały stawy i większość dnia marnował na sen. Zęby stracił już
kilka lat temu i zamiast kiełbaski, wcina ze smakiem płatki owsiane na
mleku. Ale najgorszy cios dosięgnął go, gdy półtora roku temu zmarł na
raka jego pan. – Syn na łożu śmierci kazał mi obiecać, że go nie uśpię.
Więc oboje dożywamy swoich lat – mówi wzruszona pani Genowefa.
To,
że Kajtek jest najstarszym psem w Europie, odkryły wnuki starszej pani.
Zachowała się jego metryka i Kajtuś wkrótce trafi do Księgi rekordów
Guinnessa.
Odnalazł się po 9 latach
Muffy, australijski piesek który zaginął 9 lat temu odnalazł się na
farmie 2 tys. km od swojego domu.
Co
za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego
właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem
Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co
ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.
–
Mieliśmy tego psiaka w swojej bazie zaginionych zwierząt. Gdy
kontrolowaliśmy jedną z farm nagle na monitorze naszego komputera
pokazał się napis "Muffy, mieszaniec, zaginął w roku 2000 w Brisbane".
Byliśmy w szoku – opowiada inspektor weterynarii Gail Coulter.
Ale
jeszcze bardziej zdziwieni byli właściciele Muffy'ego, kiedy
poinformowano ich, że ich zguba się odnalazła.
–
Boże! Nie mogłam w to uwierzyć. To była wiadomość życia. Długo się
szczypałam, czy to nie sen. Ale gdy zobaczyłam już Muffy'ego łzy
dosłownie strumieniem płynęły mi po policzkach - opowiada Natalie
Lampard, właścicielka zaginionego psa.
Co
za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego
właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem
Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co
ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.
Prymas Tysiąclecia - Sługa Boży Stefan kard.
Wyszyński
Ks. Prymas i Kardynał Wojtyła też lubili psy.
Podczas aresztowania Ks. Prymasa bronił jego wierny pies owczarek.
Obudzony Ksiądz Prymas, domyślający się podstępu polecił
zapalić wszystkie światła, tak aby Warszawa wiedziała co się dzieje.
Wpuszczeni na dziedziniec z polecenia ks. Prymasa UB-owcy wyjaśnili, że
przyszli w sprawie urzędowej i dziwili się że tak długo nikt im nie
otwierał.
"Godziny urzędowe u nas
są za dnia i wtedy bramy i drzwi są otwarte. Teraz nikt u nas nie
urzęduje" - wyjaśnił Ksiądz Prymas i udał się na poszukiwanie dozorcy. W
tym czasie pies "Baca" rzucił się na jednego z tajniaków i zranił go.
W tej sytuacji Ks. Prymas zawrócił i osobiście opatrzył
rany jednego ze swoich prześladowców. Siostra Maksencja przyniosła
jodynę. ..."Zapewniłem rannego, że pies jest zdrowy".
Witraż sługi Bożego w Śmiłowie
Ten wierny pies owczarek
leżący u stóp Prymasa Tysiąclecia na naszym witrażu jest upamiętnieniem
tamtego wydarzenia oraz terroru, jaki wtedy panował.
Ten pies niech też
będzie obrazem wierności Sługi Bożego, który był wierny Bogu,
Kościołowi i Ojczyźnie nie wahając się iść do
więzienia.
"Tajniak" ks. Jerzego Popiełuszki
– Zostawił mi też do zaszycia sutannę – opowiada pani Marianna. – I nie
wiem dlaczego, powiedział: „Odbiorę następnym razem albo najwyżej będzie
mama miała na pamiątkę”. I trzymam ją na pamiątkę do dziś…
Wychodząc z domu, odwrócił się jeszcze na chwilę i spojrzał na ojca:
– Jakbym zginął, to tylko nie płaczcie po mnie! – dorzucił. I na zawsze
opuścił rodzinne Okopy.
O psie Tajniaku zob:
http://mirek-glazik.blogspot.com/2016/01/pies-ksiedza-jerzego-popieuszki.html
"L'Osservatore
Romano” przedrukowuje wstęp do książki pod tytułem „Zwierzęta w sztuce
sakralnej. Bazylika św. Piotra w Watykanie”. Zacytowany jest tam dialog
między abp. Giovannim Fallanim, kierującym komisją ochrony zabytków
Stolicy Apostolskiej i kard. Mario Nasalli Roccą, który nie chciał się
zgodzić, by posągowi „dobrego papieża Jana” towarzyszył pies. Tak
właśnie zakładał projekt włoskiego rzeźbiarza Emilio Greco.
„Nie
chcę widzieć żadnych psów w największej świątyni chrześcijaństwa” -
protestował kardynał. Wówczas abp Fallani powiedział: „Eminencjo,
dlaczego ksiądz kardynał gniewa się na zwierzę wyrzeźbione przez Emilio
Greco? Czyż nie wie eminencja, że u św. Piotra są jeszcze trzy inne psy:
jeden, z pochodnią w pysku, towarzyszy figurze św. Dominika w absydzie
bazyliki; drugi pilnuje sarkofagu papieża Klemensa X; trzeci znajduje
się w górze, wśród posągów świętych założycieli zakonów i jest wiernym
towarzyszem św. Wilhelma opata... Jak ksiądz kardynał widzi, piękne
zwierzę wykute przez Greco jest ostatnim przybyszem. A swoją droga u
św.; Piotra jest tyle zwierząt, że jest tu niemal święte ZOO”. Pomnik
Jana XXIII odsłonięty został 28 czerwca 1967 r.
Wdzięczny pies
Podczas
gaszenia płonącego domu strażak wyratował strzennego Dobermana. Pomimo,
że psa nie znał, odważył się go wynieść na podwórko. Po dalszej akcji
gaszenia ognia, zmęczony Strażak usiadł, by nieco odpocząć. Wtedy to
wdzięczna suka
podeszła do swego wybawiciela, który uratował ją oraz jej dzieci –
pocałowała go. Ten wzruszający moment udało się uchwycić fotografowi z gazety "The
Observer" /North Carolina/.
Dom można odbudować, ale przyjaciela się
nie kupi.
To jest Greg Coog tulący swego psa „Coco” po
znalezieniu go w swoim zniszczonym przez tornado domu 2 marca 2012 r.
„Nie martwcie się o mój dom. Jestem zadowolony, że
mam najlepszego przyjaciela”.
Pies najlepszym przyjacielem człowieka.
Niestety, nie wszyscy z nas
odwzajemniają się tym samym.
Uliczne kundelki zapobiegły gwałtowi
- 06-07-2013
Pięć bezdomnych
psów z Costa Azul w prowincji Buenos Aires w Argentynie odstraszyło
napastnika, który usiłował zgwałcić 12-letnią dziewczynkę.
12-letnia dziewczynka
wybrała się w odwiedziny do cioci. Nagle na odludnej drodze zaatakował
ją bandyta, który zamierzał ją zgwałcić. Zasłonił jej usta dłonią i
zaciągnął w ustronne miejsce. Krzyk dziewczynki zaalarmował wałęsające
się w okolicy psy. Pięć kundelków podbiegło do bandyty i zaczęło go
kąsać. Dzięki temu dziewczynce udało się wyzwolić z rąk oprawcy i uciec
do pobliskiego domu, w którym otoczono ją opieką i zawiadomiono rodzinę
i policję. Napastnik uciekł, zniknęły też psy, które uratowały dziecko.
PK
Warto więc dokarmiać
bezdomne psy i z nimi się zaprzyjaźnić.
Pies chodzi do kościoła, od kiedy umarła jego
pani
Te smutne psie oczy wyrażają wszystko – niewyobrażalną
tęsknotę, smutek, cierpienie i złamane serce. To Tommy. 12-letni
owczarek niemiecki, któremu zmarła właścicielka. Po tym, jak po śmierci
pani odprowadził jej trumnę do kościoła, gdzie odprawiono żałobną Mszę,
przychodzi tam codziennie w nadziei, że ona wróci. Wzruszającą historię
zwierzaka opisała włoska prasa.
Tommy mieszkał ze swoją panią Marią Margheritą
Lochi († 57 l.), nazywaną przez miejscowych "Marią ze wzgórz", w San
Donaci w północnych
Włoszech. Wcześniej był bezdomny.
Kobieta mieszkała tylko z nim i trzema innymi psami. Czasami w
towarzystwie Tommy'ego chodziła do kościoła. Niestety dwa miesiące temu
umarła.
Od
czasu pogrzebu i Mszy w miejscowym kościele jej wierny
pies
każdego dnia tam powraca. Uczestniczy w codziennych nabożeństwach, w
chrzcinach i pogrzebach. Przygląda się wiernym, kiedy przyjmują komunię,
leży przed ołtarzem, gdy ksiądz odprawia mszę. I od czasu do czasu
wypatruje, czy w tłumie nie ma jego pani. Zmęczony czuwaniem, czasem
przymruży oczy i przyśnie. Jest bardzo spokojny. Nigdy nawet nie
zaszczeka, ani nie zawarczy.
Duchowni z
małego kościółka San Maria Assunta i mieszkańcy miejscowości nie mają
nic przeciw jego obecności. Objęli biedaka troskliwą opieką i teraz to
oni są dla niego rodziną. A ksiądz Donato Panna, który odprawia tu Msze
już sobie nie wyobraża nawet, że Tommy mógłby w nich nie uczestniczyć.
Pies ministrantem
Na mszach
w kościele San Folco Pellegrino w miejscowości Santopadre we Włoszech
pojawia się nietypowy gość. To bezpański pies, który stał się ulubieńcem
zarówno proboszcza, jak i parafian.
Zwierzę
po raz pierwszy weszło do kościoła podczas obchodów święta lokalnego
patrona. Przestraszony zamieszaniem i fajerwerkami pies znalazł
schronienie w świątyni.
Proboszcz
Don Giuseppe przyjął go z otwartymi ramionami. Mieszkańcy miejscowości
żartują, że kapłan zyskał nowego ministranta. Pies, który nie dostał
jeszcze imienia, pojawia się bowiem praktycznie na każdej mszy.
Grzecznie siada za kapłanem i w spokoju wysłuchuje nabożeństwa.
@@@@@@@@@@@
@
Szczęść Boże! Uważam za genialny pomysł włączenia podstrony o
zwierzakach do życia Parafii!!! Niezwykle pouczające i wychowawcze.
Ja też jestem proboszczem i Duszpasterzem Akademickim. Zaczerpnę ideę.
Gratuluję!!!!! Ks. Jan - Legnica /24
X 09/
@
Szczęść
Boże! Przypadkowo trafiłem na Stronę. Część o psach - rewelacja!
Przypomniała mi stare czasy i moją starą dożycę ADĘ MINĘ (o.Cygan z Brdy
Ujścia, m.Alma Sara z Bermud). Dowcipy z życia czworonogów rozbawiły
nas, a także pozwoliły na refleksję z drugiej strony. To mądre i
profesjonalne dzieło o stworzeniach Bożych. Z Panem Bogiem! - Lodzia i
Marek z Wrocławia, 10 X 09.
@
Szczęść Boże. Jestem pod
wrażeniem świetnie prowadzonej strony. Fantastyczna część o psach, która
jest dla mnie inspiracją przy pisanej książce. -
Mariola Jankun-Dopart, wykładowca
UJ i WSFP Ignatianum w Krakowie, 17 X 10
@
Wczoraj trafiłam na stronę Parafii
Śmiłowo, a dokładnie na jej podstronę dotyczącą psów. Znajomy ksiądz z
Legnicy podesłał mi link. Jestem zachwycona zarówno inicjatywą, jak i
wykonaniem. Pracuję w Centrum Przyjaznych Relacji Ludzie Zwierzęta i
zwierzakowe dobro leży mi bardzo na sercu. Staram się współpracować z
każdym, kto może pomóc w wywieraniu wpływu na ludzi i w budowaniu
społeczeństwa, które zrozumie, że zwierzętom należy się szacunek i ten
szacunek musi się wyrażać w dbałości o jakość ich życia. Nasze Centrum
prowadzi warsztaty, głównie dla dzieci, i szeroką akcję edukacyjną - to
z najdalej posuniętym skrócie.
Jestem zdania, że księża mogliby być bardzo pomocni w tych działaniach,
niestety bardzo rzadko mają na to ochotę, tym bardziej więc zachwyca
mnie śmiłowska strona"-)
Proszę Księdza, jestem także pisarką i poetką i z wielką chęcią prześlę
Księdzu moją książkę "A pies siedzi i patrzy" - mam nadzieję, że spojrzy
Ksiądz na nią życzliwym okiem. Pozdrawiam bardzo serdecznie - Barbara
Borzymowska, 6 III 11
@ Dzisiaj znalazłam Waszą wspaniałą
stronę o psach. Jestem pod wrażeniem całości opracowania, tyle faktów
i infiormacji. Bóg zapłać. Link do tej strony umieściałam na swoim
blogu:
Anna Wyrzykowska - 18 VI 11.
@
Witam. Jestem jedną z tych osób, które popełniają ten
grzech, że bardziej kocham zwierzaki niż ludzi. Cóż wielu ludzi
wyrządziło mi krzywdę, ale nie chce ich obwiniać, tylko wolę się trzymać
od nich z daleka. /Jednak ich nie potępiam i przebaczam, chociaż jest to
trudne/. Dlatego tak bardzo kocham zwierzęta. Już myślałam, że Kościół
Katolicki to ludzie bezduszni, którzy nienawidzą zwierzaków. Ale
oglądając waszą galerię, widzę że jeszcze człowieczeństwo przez duże C
istnieje. Może jestem wariatką, ale zawsze proszę Boga o to "kiedy umrę,
to jeśli mogę trafić do raju to tam gdzie będą zwierzęta". Proszę o
komentarz, czy mam grzech czy nie. Pozdrawiam. Szczęść Boże wszystkim
ludziom dobrej woli.
24 XI 14.
Odp.:
Od
zwierząt można się uczyć. Oni nie są skażeni grzechem pierworodnym. A my
niestety tak. Ale na tym polega nasza wielkość, że potrafimy ludziom
przebaczać, tak jak Pani to czyni. A zwierzaki, to są przecież „nasi
bracia najmniejsi”. xjp
@
Witam. Na stronę trafiłam dzięki pieskom, po prostu wpisałam słowo psy i
bez obrazy weszłam na waszą stronę. Proszę mi wierzyć byłam katoliczką,
teraz jestem agnostyczką, czytam Pismo święte, kocham zwierzaki, złym
ludziom staram się schodzić z drogi. Ale zawsze musiałam chować swoje
pieski, kiedy ksiądz chodził po kolędzie, ponieważ, później na kazaniu
ksiądz grzmiał, że ludzie nie chowają psów przed księdzem. Teraz, kiedy
przeczytałam stronę o Was wierzę, że to Bóg mnie stara się nawrócić.
Pójdę do kościoła /wyobrażając sobie, że jestem u Was w kościele/ i będę
za Was się modlić a Wy módlcie się za mnie i wszystkie Boże stworzenia.
Prawdziwy chrześcijanin nie powinien się obrażać, ale czasem emocje
biorą grę, kiedy wszędzie tyle zła i występku. Podziwiam takich świętych
jak św. Franciszek i św. Roch. Pozdrawiam i dziękuję, za nadzieję, że są
także księża kochający stworzenie Boże. Pozdrawiam.
24 XI 14.
Pies ratuje noworodka
Pies
- najlepszy przyjaciel człowieka...
W Brazylii na początku
listopada został uratowany chłopiec. Bezpańska suczka przeszukując
wysypisko śmieci, natknęła się na noworodka, który wciąż miał jeszcze
pępowinę. Pies, wg świadków, niosąc ostrożnie dziecko w pysku, przeszedł
kilkaset metrów, do najbliższego domu. Gdy spostrzegł ludzi, pozostawił
je. Mieszkańcy domu niezwłocznie zabrali chłopca do najbliższego
szpitala, gdzie zajęli się nim już lekarze. Przedstawiciel placówki
uznał stan chłopca jako doskonały. Wg badań dziecko zostało porzucone na
śmietniku zaledwie kilka minut po urodzeniu.
Nie jest to pierwszy taki
przypadek.
W 2013 r. domowy pupil, Thai
Bankaew z Tajlandii, uratował dziewczynkę. Maleństwo zostało porzucone w
plastikowej torbie, którą znalazł pies. Zwierzę przyniosło torbę do domu
i tak długo szczekało, dopóki właściciele nie zainteresowali się torbą.
To był ostatni moment, gdyż dziecko było w stanie krytycznym, nadal
miało pępowinę i urodziło się półtora miesiąca za wcześnie.
W obu przypadkach dzieci
przeżyły dzięki instynktom, które kazały psom chronić „małe i
bezbronne”.
Przewodnik Katolicki, nr 47/15.
Pies uratował noworodka!
W
stolicy Argentyny odnotowano kolejny przypadek zaopiekowania się przez
psa ludzkim niemowlęciem.
14-letnia mieszkanka slumsów Buenos Aires urodziła dziecko - w
samotności, na obrzeżu wysypiska śmieci. Poród tak ją przestraszył, że
porzuciła niemowlę tam, gdzie przyszło na świat. Wtedy do akcji
wkroczyła La China, ośmioletnia suczka, która niedawno się oszczeniła.
Wielorasowiec średniej
wielkości
usłyszał płacz dziecka i zabrał je tam, gdzie opiekował się swoimi
szczeniętami. La China przeniosła noworodka na odległość ponad 50
metrów, ułożyła wśród swych dzieci, przytuliła i nakarmiła własnym
mlekiem.
Po
pewnym czasie właściciel psa usłyszał płacz dziecka. Gdy ustalił skąd
płacz płynie odkrył, że wśród szczeniąt jego suczki leży ludzki
noworodek. Mężczyzna natychmiast zawiadomił władze.
Policja, lekarze i
pracownicy opieki
społecznej zajęli się uratowanym przez La Chinę zdrowo wyglądającym
dzieckiem - chłopiec ważył 4 kg.
Przeprowadzono śledztwo i odtworzono przebieg zdarzeń, a gdy o
sprawie stało się głośno, nieletnia matka sama zgłosiła się na
policję. Los jej i dziecka jest w ręku władz Buenos Aires. La Chinę
zaś argentyńskie media okrzyknęły bohaterką narodową,
porównując do wilczycy, która wykarmić miała Romulusa i Remusa,
legendarnych założycieli Rzymu.
Malec przeżył dzięki psu
2-latka karmiła suka. Pijana matka porzuciła go na ulicy
Ta niezwykła
historia porusza nawet najtwardsze serca. Dwuletni skrajnie niedożywiony
chłopczyk z Chile przeżył tylko dzięki suczce, która karmiła go własnym
mlekiem! Zwykłe zwierzę miało silniejszy instynkt macierzyński niż
rodzona matka malucha.
Wychudzonego, nagiego i brudnego chłopczyka znaleziono na
podłodze w jednym z warsztatów mechanicznych w mieście Arica
na południu Chile. Leżał skulony w kącie, ssąc mleko ciężarnej suczki
Reiny (po hiszpańsku królowa). Dwulatek był wycieńczony
i zawszony. Właściciel zakładu i suczki Lory Escudero,
który zobaczył tę wstrząsającą scenę, nie mógł wprost uwierzyć własnym
oczom. Podobnie jak policjanci, których natychmiast wezwał na ratunek.
Pies uratował dziecko w
Będzinie. Suczka Perełka bohaterką
14-letnia suczka o imieniu Perełka uratowała życie
miesięcznej Julii z Będzina, która nagle zaczęła cała sinieć i przestała
oddychać. Te dramatyczne wydarzenia rozgrywały się w kamienicy przy ul 1
Maja w Będzinie w nocy z piątku na sobotę.
Wszystko to działo się około godz. 1.00 w nocy. Babcia malucha oglądała
telewizję. Była to parna, duszna noc. Niedaleko w łóżeczku leżało
dziecko. Tymczasem obok w kuchni przebywał zwierzak, który od czasu
urodzenia dziecka miał zakaz wstępu do pokoju. Nagle zaczął jednak
przeraźliwie ujadać i szczekać. To zaniepokoiło babcię, która odruchowo
spojrzała na łóżeczko i maluszka. Okazało się, że ten jest cały siny i
nie oddycha.
Na miejscu zjawiła się też bardzo szybko załoga pogotowia ratunkowego,
które w międzyczasie zaczęła wzywać matka maluszka, 23-letnia Agnieszka.
Dziennik
Zachodni, 18 VIII 2015
WIERSZ O MIŁOŚCI /suczce Żamyczcze/
Kiedy proszono mnie bym napisała
wiersz o miłości
patrzyłaś – gdzie umknie
zdrada – którym słowem?
Czy może prześliźnie się jak piskorz
między okami w koszu?
Czy wyskoczy jak zranione zwierzę
w górę ciągnąc za sobą
żelazne sidła słów?
Czuwałaś – jęzor wywieszony
na swą psią brodę a w oczach twych
przebiegały umykały prześlizgiwały się
wszystkie dotychczasowe zapewnienia
o miłości każde głaskanie
tarmoszenie za ucho
Twój ogon przez chwilę zawisł w bezruchu
nie wiedząc jaki przyjąć kierunek
A ja nie napisałam wiersza
żadnemu mężczyźnie ani żadnej
kobiecie – tylko ze słów
układać zaczęłam mozaikę
mojej ogromnej człowieczej samotności
w której merdania psiego ogona
były niczym ratunkowe koła
Położyłaś więc swą psią głowę na moje kolana
i odetchnęłaś tak głęboko
jak zdarza mi się to czasem tylko we śnie
Józefa Drozdowska - Augustów, 6.02.2000
Haus ratuje kilkuletnią Molly przed pokąsaniem przez węża
Przygarnięty przez rodzinę DeLuca dwuletni owczarek niemiecki Haus
własnym ciałem zasłonił córeczkę swoich opiekunów i w ten sposób
uratował ją przed pokąsaniem przez węża. Niestety, sam został
trzykrotnie przez niego ukąszony i wymagał intensywnej opieki
weterynaryjnej. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli
pokryć koszty leczenia.
Rodzina DeLuca niedawno pożegnała 12-letniego psa Baira, a dwa miesiące
temu przygarnęła dwuletniego owczarka niemieckiego Hausa. I te dwa
miesiące wystarczyły, żeby Haus tak się związał z Donyą i Adamem DeLuca
oraz dwójką ich dzieci: siedmioletnią Molly i czteroletnim Joeyem, że
starał się zawsze ich chronić, a podczas zabaw z dziećmi był bardzo
delikatny.
Tego dnia Molly i Haus bawili się na podwórku przed domem babci Molly.
Nagle babcia zobaczyła, że Haus gwałtownie skoczył przed dziecko.
Myślała, że to element zabawy, ale po chwili zobaczyła, że łapa psa
krwawi. Okazało się, że Haus został pokąsany przez bardzo jadowitego
grzechotnika diamentowego, stając w obronie Molly.
/Maj,
2016/
Psy św. Bernarda były nauczone nosić
koszyki z żywnością i winem, aby odnalezieni przez nich w górach
zbłąkani podróżni, mogli wzmocnić swe siły.
Pies
imieniem Bass został tak wyuczony przez swego właściciela - listonosza,
że roznosił po domach codzienną pocztę. Gdy jego pan zachorował i
wysłano innego listonosza, oburzony Bass wskoczył mu na ramiona;
przewrócił go na środku drogi; spokojnie wziął w zęby worek z listami i
udał się wypełnić swój codzienny obowiązek.
Inny pies
mieszkający w Edynburgu był poważany za odwagę i oddanie swemu
właścicielowi. Gdy ten poślizgnął się i wpadł ze stromego brzegu do
rzeki, chwycił go za ubranie i trzymał aż przyszła pomoc. Piszą też o
nim, że podobno rozrzucał wokół siebie podane mu kawałki mięsa.
Następnie kładł się, udając, że głęboko śpi. Gdy do tego mięsa
przychodziły szczury albo kury, nagle zrywał się i sprawnie z
niesamowitą prędkością, zagryzał jedne po drugich.
Pies o imieniu Nipper wyprowadził z płonącej stodoły ponad 300 owiec.
W latach 50. XIX w. w Edenburgu skye terier zwany
Bobikiem
/od Franciszkanów/ 14 lat czuwał na grobie swego pana.
W Paryżu, szczególnie na Pont Neuf,
pucybuci
trzymali specjalnie tresowane pudle, które siusiały na buty
przechodniów, zwiększając zarobki właścicieli.
Bernardyn o imieniu
Barry
zyskał sławę, ratując życie 40 podróżnikom. Niestety, kolejny ze strachu
zranił go nożem, co skończyło się śmiercią psa.
www.zkwp.pl Związek Konologiczny w Polsce
/Rasy psów kompendium
- Juliette Cunliffe/
Zobacz
PSY
Aktualizacja
podstrony:
26 sierpnia 2019 14:56
|