PARAFIA RZYMSKOKATOLICKA ŚMIŁOWO

KS. JERZY ZAPRASZA 

PROBOSZCZ

  

 

Ks. Jerzy Ptach

 

 

 

 

 Ks. Jerzy Ptach urodził się 3 VIII 1940 roku w Wysokiej z Alojzego i Klementyny zd. Nowaczyk. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Łobżenicy podjął studia filozoficzno-teologiczne w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał 6 VI 1964 roku z rąk Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego.

Jako wikariusz pracuje w parafiach: Smogulec (2 lata), Wrzesnia, par. Św. Ducha (3 lata), Mogilno, par. Św. Jana Ew. (4 lata), Gniezno, par. Św. Michała (2 lata) oraz w rodzinnej parafii w Wysokiej (ponad 5 lat). W 1977 roku na Papieskim Wydziale Teologicznym w Poznaniu obronił pracę magisterską nt.: "System stopni i sprawności w pracy dydaktyczno-wychowawczej nad ministrantami".

Będąc wikariuszem szczególnie zajmował się duszpasterstwem ministrantów. Uzyskał uprawnienia Przodownika Turystyki Kolarskiej PTTK na teren całej Polski. Wolne chwile oraz wakacje przeznacza dla ministrantów, organizując wycieczki oraz pielgrzymki rowerowe m.in. do Częstochowy, Krakowa i Oświęcimia. W PTTK na polu turystyki kolarskiej zdobywa kolejne Kolarskie Odznaki Turystyczne łącznie z „Dużą Złotą KOT”, „ Za wytrwałość” oraz odznakę "Dużego Rajdu Kolarskiego dookoła Polski”.


Proboszczem w Śmiłowie jest od 1 XII 1980 roku gdzie przy Bożej pomocy oraz dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Szkaplerznej i św. Rafała Archanioła stara się kontynuować prace swych wielkich poprzedników ks. prałata Ignacego Geldnera oraz ks. Alfonsa Siudy. Dodać wypada, że przez pierwsze 7 lat, w trudnych początkach wspierała go jego matka Klementyna, prowadząc gospodarstwo domowe oraz biuro parafialne, jako że była budowniczym i długoletnim kierownikiem Banku Spółdzielczego w Wysokiej.
W dekanacie od 1987 r. pełni funkcje Ojca Duchownego, a od 2009 r. jest kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej Bydgoskiej.



  TRATWA, MORZE I PAŁKA - Ks. Jerzy Ptach



Pierwsze moje spotkanie z morzem kojarzy mi się z milicyjną pałką. Po zdaniu matury ze swym kolegą Januszem Moszyńskim wybrałem się na Jachnę, gdzie nad j. Bobrowym spędzaliśmy wiele godzin na znajdującej się tam tratwie. Pamiętam jak wracając rowerem z tej wycieczki, kolega był dla mnie pełen podziwu, ponieważ mimo zapowiadających się trudnych dla Kościoła czasów, zdecydowałem się pójść za głosem powołania. Powiedział wtedy takie słowa: "Przecież was wszystkich będą mordować".





Po dwóch latach, podczas wakacji w 1960 r., będąc już klerykiem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie miałem okazję pierwszy raz w życiu zobaczyć morze. Nasze seminarium otrzymało od doktora Kryzana z Poznania domek nad samym morzem w Dębkach koło Żarnowca w powiecie puckim. Udałem się tam z kilkoma kolegami wraz z naszym profesorem Ks. Stefanem Fiutakiem.

Tu czekała nas niespodzianka. Po kilku dniach pobytu nad morzem, wieczorem odwiedził nas pewien pan z teczką. Pozostawił nakaz opuszczenia Dębek. Po jego wyjeździe zauważyliśmy, że jego teczka pozostała. Sądziliśmy, że znajdowały się w niej urządzenia podsłuchowe.

Następnego dnia rano przeżyliśmy eksmisję. Przyjechały do nas trzy (może cztery) samochody. Naliczyłem 22 milicjantów (nas było ok. 10).Wtedy to pierwszy raz spotkałem się z milicyjną pałką. „Pacyfikacja'' trwała kilka godzin. Najbardziej w niej się zasłużył obecny proboszcz z Krostkowa, ks. Grzegorz Radzisz. Był dzień deszczowy. Po Mszy św. rozbiegliśmy się po dobrze nam znanych mokradłach. Wreszcie po kilku godzinach wpędzono nas - studentów teologii, milicyjnymi pałkami do zakratowanej budy pogotowia technicznego. Jechaliśmy w milicyjnej obstawie polnymi drogami. Była to sensacja dla mieszkańców okolicznych wiosek. Wszyscy wiedzieli, że byliśmy klerykami. Wszyscy życzliwie nam kiwali. Byliśmy dumni, że nas spotkała taka przygoda. Nikt z nas nie czuł nienawiści do pacyfikujących nas funkcjonariuszy M.O. Zawieziono nas na stację kolejową do Krokowy. Pasażerowie w pociągu byli tym wydarzeniem oburzeni.

Nasze Prymasowskie Seminarium było wtedy szczególnie represjonowane. Wielu kleryków, m.in. syn naszej parafii ks. Wiesław Panasiuk, musiało przerwać swe studia, by odbyć 2-letnią służbę wojskową. Sytuacja zresztą cały czas była niepewna. Przez 6 lat studiów nigdy nie byliśmy pewni, czy po wakacjach nasze seminarium nie będzie zamknięte.

Władze w PRL były bezwzględne. Były różne naciski na poszczególnych kleryków. W moim przypadku represjonowany był mój Ojciec. Szykanowano Go, za codzienne chodzenie na Mszę św. A kiedy byłem już na VI roku i w parafii zostały wygłoszone moje zapowiedzi o przyjęciu święceń, dopuszczono się nawet tego, że nalegano na mego Ojca, by „WYRZEKŁ SIĘ SYNA". Ponieważ był wiceprezesem Gminnej Spółdzielni we Wysokiej, pozbawiono go tego stanowiska. Z okazji zaś moich prymicji, żeby dzieci szkolne nie mogły w nich uczestniczyć, wywieziono je na obóz w Wysockie Góry.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W tym samym czasie (październik 1959) w NOWEJ HUCIE władze PRL wycofały pozwolenie na budowę kościoła. 27 IV 1960 z placu budowy miał być usunięty Krzyż. W obronie Krzyża i przeciw komunistycznej władzy stają robotnicy. Zaatakowani przez milicję bronili się śpiewając: "My chcemy Boga". Do walki z robotnikami ściągnięto posiłki ZOMO (ponad 400 funkcjonariuszy z Katowic, Kielc i Rzeszowa). Rozpoczęły się prawdziwe łapanki na demonstrantów. Przeszukiwano zwłaszcza hotele robotnicze. Jeden z uczestników manifestacji wspominał: „ Schroniłem się wraz z innymi w hotelu. Tam mnie znaleźli i bili z każdej strony. Z IV piętra sprowadzili na dół, a na każdym stopniu stał zbir i walił kolbą lub pałką z całej siły. Na dole pod schodami była duża kałuża krwi. Ściągali ludzi z dachów i in. schowków i katowali niemiłosiernie ".

W szpitalach zmarło wtedy 17 osób ciężko pobitych przez zomowców. Ogółem aresztowano ponad 500 osób; 87 z nich skazano na kary więzienia od pół roku do 5 lat. Dotkliwą represją było również zwalnianie z pracy ludzi broniących Krzyża. (Grzegorz Kucharczyk, „Miłujcie się” nr 11-12/01)

W: Pan łączy nas, nr 3/02(40)



RUBINOWY JUBILEUSZ KAPŁAŃSTWA (40)

Panie, dałeś mi więcej niż ośmieliłem się prosić,
daj siłę wytrwania tym do których mnie posłałeś.


Z ks. Jerzym Ptachem
rozmawia Rajmund Manikowski:


CZY PAMIĘTA KS. PROBOSZCZ DZIEŃ, W KTÓRYM ODPOWIEDZIAŁ NA WEZWANIE JEZUSA? – Tak, to było w VI kl. Często zastanawiałem się wtedy nad faktem, że kapłan wymawiając słowa konsekracji mówi: To jest Ciało moje, a chleb staje się ciałem nie kapłana, ale Pana Jezusa.

JAKA BYŁA REAKCJA RODZICÓW? – Matka przypuszczała..., Ojciec płakał z radości.

PIERWSZY DZIEŃ W SEMINARIUM? – Czułem się na swoim miejscu. To był inny świat. Byłem zachwycony wolnością słowa. Były to czasy komuny.

JAK KSIĄDZ POZNAŁ KS. MIECZYSŁAWA? - Ks. Wacławski był moim prefektem w LO w Łobżenicy. Udostępnił nam swą bibliotekę, z której regularnie co dwa tygodnie pożyczałem religijne książki. Odwiedzałem Go również później gdy był wikariuszem w Śmiłowie i nie tylko...

CO NAJKRÓCEJ MOŻNA POWIEDZIEĆ O KS. SENIORZE? – Miał i ma nadal szczególny dar. Każdy kto ma z Nim kontakt ma wrażenie, że jest dla niego najważniejszy.

ZNAMY TRUDNOŚCI, A WRĘCZ PRZEŚLADOWANIA Z ARTYKUŁU „TRATWA, MORZE, PAŁKA” [PŁN. NR 3/02(40)]. CZY BYŁY JESZCZE INNE TEGO TYPU „PRZYGODY”? – Owszem, również w Śmiłowie.

ŚWIĘCENIA KAPŁAŃSKIE? – Należę do tych szczęśliwców, którzy otrzymali sakrament kapłaństwa z rąk Prymasa Tysiąclecia.

CZY POZA ŚWIECENIAMI BYŁ JAKIŚ OSOBISTY KONTAKT Z PRYMASEM STEFANEM WYSZYŃSKIM? – Z Jego rąk przyjąłem sakrament bierzmowania. Pamiętam spotkania w seminarium, np. opłatkowe. A na skrutynium przed święceniami pamiętam jak poklepał mnie po ramieniu i retorycznie zapytał: Czy ty uniesiesz ciężar kapłaństwa?

CO BYŁO PO ŚWIECENIACH? - Dzień po święceniach w rodzinnej parafii w Wysokiej odprawiłem Mszę Prymicyjną. Po trzech tygodniach objąłem stanowisko wikariusza w Smogulcu. Ponieważ mój proboszcz, który był ode mnie 50 lat starszy był chory, ta pierwsza parafia była dla mnie najbardziej samodzielną parafią wikariuszowską.

W PRZYSZŁYM ROKU OBCHODZI KSIĄDZ PROBOSZCZ 25-LECIE PRACY DUSZPASTERSKIEJ W NASZEJ PARAFII. KIEDY KSIĄDZ DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE OBEJMIE ŚMIŁOWSKĄ PARAFIĘ? – Czy doczekam 25 lat, nie wiem, ale jest już faktem, że poza ks. Michałem Gillem, który był proboszczem w Śmiłowie niemal 50 lat i ks. Prałatem (35 lat), jestem tu najdłużej. – Dekret do Śmiłowa otrzymałem 20 listopada 1980 r., 10 dni przed przyjściem do parafii.

ZAPEWNE ZNAŁ KSIĄDZ ŚMIŁOWSKĄ PARAFIĘ. CZY WCZEŚNIEJ BYŁ KSIĄDZ JAKOŚ Z NIĄ ZWIĄZANY? – Owszem znałem piękne śmiłowskie jeziora i lasy. Trochę znałem plebanię. Jako licealista odwiedzałem tu przecież mego Prefekta ks. Wacławskiego. Jako kleryk z moim proboszczem ks. Budniakiem odwiedzałem ks. prałata Geldnera. Pamiętam, że jadłem tu kiedyś na obiad zupę z raków. Dwa razy odwiedziłem ks. Siudę.

PIERWSZY DZIEŃ W PARAFII. CO ZDZIWIŁO? – Mała ilość Parafian na pierwszej Mszy św.

CZY PAMIĘTA KSIĄDZ ÓWCZESNĄ LITURGICZNĄ WSPÓLNOTĘ OŁTARZA? – Tak, była wspaniała. Szczególnie pomagał mi Andrzej Jasiński i Darek Kubisiak.

A PARAFIANIE, CZY JEST KTOŚ KTO SZCZEGÓLNIE UTKWIŁ W PAMIECI? – Klucze do plebanii miał śp. Jan Rebelski, który napalił w piecu. Utkwił mi w pamięci pewien mężczyzna, który na mój widok był zawiedziony, ponieważ „ks. Siuda powiedział, że przyjdzie młody ksiadz”.

CZY PAMIĘTA KSIĄDZ SWE PIERWSZE KAZANIE W ŚMIŁOWIE? – Oczywiście. Oparłem je na słowach z II niedzieli Adwentu, mówiące, że Chrystus przygarnął nas ku chwale Boga. Przedstawiając się powiedziałem m.in., że jestem nieśmiały i że będę wdzięczny za każdy życzliwy uśmiech oraz wyraziłem wolę, by być pochowany na naszym pięknym cmentarzu.

PIERWSZA INWESTYCJA W NASZEJ PARAFII? – Jeszcze przed przyjściem do Śmiłowa dałem uszyć w Wysokiej u rymarza pokrowiec na Parafialny Obraz Nawiedzenia, aby z pierwszą Mszą roratnią Matka Boża w Obrazie mogła nawiedzać rodziny śmiłowskiej parafii.

A TERAZ Z INNEJ BECZKI. CZY MIAŁ KSIĄDZ JAKIEŚ HOBBY? – A czy można nie mieć? - Turystyka kolarska oraz fotografika. Niestety, obowiązki duszpasterskie, przy wielkiej ilości katechez oraz nieustannych pracach remontowych...

KSIĄDZ LUBI ZWIERZĘTA. A CZY...? – Odpowiedź znajdziemy na podstronie: Psy.

KSIĄDZ ZAPEWNE WIĘCEJ PRZEJECHAŁ KILOMETRÓW ROWEREM NIŻ SAMOCHODEM. SKĄD TO ZAMIŁOWANIE DO KOLARSTWA? – Zaczęło się od pielgrzymek rowerowych z ministrantami. Turystyka wciąga. Świat jest księgą. Kto nie podróżuje, zna tylko jedną stronę tej księgi. Turystyka kolarska to: temat - rzeka.

WSZYSCY WIEMY, ŻE KSIĄDZ PROBOSZCZ UWIELBIA NUCIĆ MELODIE PIEŚNI. CZY JEST JAKAŚ SZCZEGÓLNIE ULUBIONA? – A to ciekawe. Wszyscy wiedzą oprócz mnie. Będę musiał siebie podsłuchać.

CZY JEST JAKAŚ ZABAWNA LUB CIEKAWA PRZYGODA, KTÓRĄ KSIĄDZ LUBI WSPOMINAĆ? – Każdy dzień przynosi coś ciekawego. To zależy od spojrzenia na różne sytuacje. Przypadki są przecież tylko w gramatyce.
Dziękuję za rozmowę.

w: Pan łączy nas, nr 6/04(66)



25 – LECIE PRACY KS. PROBOSZCZA JERZEGO PTACHA W PARAFII ŚMIŁOWO

Z okazji tego jubileuszu, który przypadał w I czwartek miesiąca gościliśmy 4 Kleryków z Seminarium Bydgoskiego wraz z ich prefektem ks. Tomaszem Kalocińskim. Goście przy akompaniamencie gitary prowadzili adorację Najświętszego Sakramentu. Był też pokaz slajdów nt. nowej wspólnoty seminaryjnej.
Po złożeniu jubileuszowych życzeń udaliśmy się na kolację do baru. Cała impreza jubileuszowa była przygotowana przez Stowarzyszenie Wspieranie Powołań Kapłańskich. Uroczystość uświetnił ks. prałat Ryszard Kierzkowski z Piły.

Miłą niespodziankę w niedzielę 4 grudnia, podczas Mszy św., sprawili Jubilatowi mieszkańcy Zelgniewa. Życzenia składały m.in. dzieci, ministranci i Żywy różaniec. W wypowiedzianych słowach wspomniano też, że kaplica w Zelgniewie w przyszłym roku będzie obchodziła 25-lecie swego istnienia.


Trochę liczb i statystyki /Opracowała Halina Czarnecka/:
- Data objęcia parafii – 1 grudnia 1980 r.
- Czas pracy: 1 XII 1980 – 1 XII 2005 = 25 lat
- Ilość dni: 25 lat x 365 dni = 9.125 dni
- Ilość godzin: 9.125 x 24 h = 219.000 godzin

W czasie 25 lat pracy w tutejszej parafii Ks. Proboszcz
- Udzielił 619 chrztów (włączył do grona wyznawców Chrystusa 619 osób)
- Przyjął do I Komunii św. 748 osób; w tym w Wielki Czwartek 422 osoby; do wczesnej Komunii św. – 4 osoby
- Pobłogosławił 225 par małżeńskich
- Odprowadził na wieczny spoczynek 428 Zmarłych
- Przyjął do Bractwa Szkaplerznego 1.149 osób
- Promował 133 ministrantów.

 

 

Bydgoszcz, dnia 25 marca 2009 r.

N. 184/2009/ Bp

W jubileuszowym roku 5. rocznicy powołania do istnienia Diecezji Bydgoskiej, zgodnie z kanonem 509 Kodeksu Prawa Kanonicznego i po zaciągnięciu opinii, niniejszym mianuje Księdza Proboszcza

Kanonikiem honorowym
Kapituły Katedralnej Bydgoskiej

Pragnę w ten sposób wyrazić uznanie za dotychczasową sumienna pracę duszpasterską i przykład gorliwości  kapłańskiej.
Polecam opiece Matki Bożej Pięknej Miłości i Błogosławionego Michała Kozala Biskupa i Męczennika i z serca błogosławię

/-/ +Jan Tyrawa
Biskup Ordynariusz
Diecezji Bydgoskiej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Z okazji szafirowego jubileuszu kapłaństwa z ks. Jerzym Ptachem rozmawiają:

 Robert i  Dorota Frankowscy

 

KIEDY KSIĄDZ POCZUŁ SWOJE POWOŁANIE? - W szóstej klasie szkoły podstawowej. Kapłaństwo było jednak dla mnie czymś tak wielkim, że kończąc szkołę podstawową nie chciałem iść do żadnej szkoły średniej. Chciałem od razu pójść na naukę do jakiegoś majstra. Wykluczałem jednak trzy zawody: fryzjer, krawiec i księgowy. Gdy w SP na języku polskim pisaliśmy podanie do szkoły średniej, ja napisałem prośbę o przyjęcie mnie do piekarni. Ostatecznie po długich namowach Matki zgodziłem się na Technikum Rachunkowości Rolnej w Brzostowie, ponieważ w Miasteczku mieszkała moja Babcia. Po zdaniu egzaminu wstępnego, to technikum przeniesiono do Chojnic. Tu jednak, po 17 dniach, za namową Babci brat przeniósł mnie do LO do Łobżenicy. Chociaż stale czułem powołanie do kapłaństwa, po dwóch latach zgłosiłem się do Technikum Kolejowego do Bydgoszczy, ul. Kopernika 1. Z powodu braku miejsca w internacie byłem jednak zmuszony kończyć LO. W mojej drodze do kapłaństwa byłem podobny do uciekającego zająca. Uciekając, wierzyłem jednak, że jeżeli Pan Jezus będzie chciał mnie mieć przy ołtarzu, to i tak zostanę kapłanem.

 

JAK NA WIADOMOŚĆ O PÓJŚCIU DO SEMINARIUM ZAREAGOWALI NAJBLIŻSI? - Rodzice cieszyli się; Ojciec płakał z radości. Koledzy patrzyli na mnie z podziwem.

 

KIEDY I Z CZYICH RĄK OTRZYMAŁ KSIĄDZ ŚWIĘCENIA? - Było to 45 lat temu, z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego - Prymasa Tysiąclecia. Na skrutynium przed świeceniami Ks, Prymas poklepał mnie po ramieniu i powiedział: Czy ty uniesiesz ciężar kapłaństwa? Nie miałem wtedy nawet 24 lat. Musiałem prosić o dyspensę.

 

CZY TE 45 LAT SZYBKO MINĘŁY? - Nigdy nie sądziłem, że doczekam takiego jubileuszu. "Pan dał mi więcej niż ośmieliłem się prosić".

 

JAK KSIĄDZ PRZETRWAŁ CZASY KOMUNISTYCZNE? - Gdyby nie komunizm, to może bym nie był księdzem. Były to czasy zniewolenia i czułem, że potrzebny jest kapłan. Kolega z klasy powiedział mi: "przecież was wszystkich wymordują". Ale dla mnie to był "bodziec". Poszedłem, by móc głosić prawdę. Kościół to przecież jedyna ostoja prawdy.

 

GDZIE KSIĄDZ POSŁUGIWAŁ JAKO WIKARIUSZ? - W Smogulcu 2 lata. Tamtejszy proboszcz był ode mnie 50 lat starszy i był schorowany. Od samego początku wszystko robiłem samodzielnie (wszystkie kazania, biuro, sprawy urzędowe). We Wrześni byłem 3 lata, w Mogilnie - 4 lata, w Gnieźnie - 2 lata, we Wysokiej, w mojej rodzinnej parafii - prawie 6 lat.

 

KIEDY KSIĄDZ ZOSTAŁ UZDROWIONY Z JĄKANIA? - To ciekawe pytanie. Rzeczywiście, w liceum i w seminarium to było dla mnie prawdziwą udręką. Uzdrowienie z jąkania, to chyba łaska sakramentalna święceń kapłańskich.

 

WIEMY, ŻE KSIĄDZ POSŁUGIWAŁ TEŻ U BENEDYKTYNÓW. CZY MOŻE NAM KSIĄDZ COŚ O TYM OPOWIEDZIEĆ? - Nic o tym nie wiem. Owszem 4 lata pracowałem w Mogilnie w klasztorze pobenedyktyńskim. Chociaż kilka razy pomylono mnie z benedyktynem o. Leonem Knabitem.

 

WIEMY, ŻE BABCIA WYMODLIŁA KSIĘDZU POWOŁANIE. SKĄD TAKI POMYSŁ BABCI? - Babcia była moją matką chrzestną. Miała ona dwóch synów, którzy przed wojną byli w niższym seminarium. Niestety wojna przerwała im naukę, a później się ożenili. Być może to stąd...

 

DLACZEGO KSIĄDZ TAK BARDZO LUBI PIELGRZYMOWAĆ? - Świat to wielka księga; kto nie podróżuje zna tylko jedną jej stronę. Pielgrzymki traktuję jako rekolekcje zamknięte w drodze.

 

DLACZEGO TAK SZCZEGÓLNIE KSIĄDZ UKOCHAŁ MARYJĘ? - Cztery  lata  liceum wychowałem się  w cieniu  Górki Klasztornej. Przez ten czas nie opuściłem żadnego nabożeństwa majowego, ani różańcowego. Oddałem się Matce Bożej i Ona całe życie mnie prowadzi. Maryja nawet największe zło potrafi obrócić w dobro. To nie przypadek, że jestem tu w Śmiłowie u Matki Bożej Szkaplerznej. Przypadki są tylko w gramatyce.

 

JAK PO 45 LATACH PATRZY KSIĄDZ NA KAPŁAŃSTWO? - Kapłan jest pomostem łączącym dwa brzegi: ziemski i niebieski. Musi cierpliwie przepro­wadzać dusze na drugi brzeg. A most ma to do siebie, że ludzie po nim depczą, brudzą, a nawet na niego plują. On wszystko musi znieść, wytrzymać. Takie jest przeznaczenie mostu; takie jest powołanie kapłana. Ważne, że inni dzięki niemu przedostaną się na drugi brzeg.

 

GDYBY MIAŁ KSIĄDZ JESZCZE RAZ ZACZĄĆ SWOJE ŻYCIE, CZY WYBRAŁBY KAPŁAŃSTWO? - Nie zastanawiałbym się ani przez chwilę.

 

w: Pan łączy nas, nr 6(127)

 

30 lat w Śmiłowie /Opracowała Halina Czarnecka/

Trochę liczb i statystyki:
- Data objęcia parafii – 1 grudnia 1980 r.
- Czas pracy: 1 XII 1980 – 1 XII 2010 = 30 lat
- Ilość dni: 30 lat x 365 dni = 10.950 dni


W czasie 30 lat pracy w tutejszej parafii Ks. Proboszcz:
- Przez sakrament chrztu włączył do grona wyznawców Chrystusa 708 osób
- Przyjął do I Komunii św. 861 osób; w tym w Wielki Czwartek 423 osoby;
- do wczesnej Komunii św. – 4 osoby
- Pobłogosławił 272 pary małżeńskie
- Odprowadził na wieczny spoczynek 502 zmarłych
- Przyjął do Bractwa Szkaplerznego 1.427 osób
- Promował 149 ministrantów
- Przygotował 1.800 kazań niedzielnych i świątecznych
- Redagował miesięcznik parafialny „Pan łączy nas” od 1994 r. /15 lat/; stronę internetową od 2004 r.
- Przewodniczył i uczestniczył w 11 pieszych pielgrzymkach do Górki Kl.


w: Pan łączy nas, nr 12(145)

 

 

 

 ZŁOTY JUBILEUSZ KAPŁAŃSTWA - 6 VI 2014

Panie, dałeś mi więcej

niż ośmieliłem się prosić.

Daj siłę wytrwania tym,

do których mnie posłałeś.

 

50 LAT POSŁUGI KAPŁAŃSKIEJ

 

Uciekałem przed Jezusem jak zając

 

          Ks. Jubilat mówi, że kapłan jest jak pomost łączący dwa brzegi - ziemski i niebieski. Musi cierpliwie przeprowadzać dusze na drugi brzeg. Takie jest przeznaczenie mostu i takie jest powołanie kapłana. Śmiłowski proboszcz wypełnia je z poświęceniem już od pół wieku. Tyle lat, a jak by to było wczoraj…

 

 

Powołanie wymodliła mi babcia

 

 Proboszcz parafii Śmiłowo, ksiądz Jerzy Ptach pochodzi z Wysokiej. Urodził się 3 sierpnia 1940 roku przy ówczesnej Adolf Hitler Strasse 52, jako najmłodszy z trojga dzieci w domu Alojzego i Klementyny z domu Nowaczyk. O powołaniu mówi tak: - Pan Bóg jest taki wspaniały, taki mądry, że nie musi się powtarzać. Dla każdego ma inną drogę do kapłaństwa. Ja na przykład już w szóstej klasie myślałem o kapłaństwie. Jednak uciekałem od Pana Jezusa jak zając. Mówiłem sobie wtedy: jeżeli On chce, żebym został księdzem, to niezależnie od tego, co się wydarzy i tak księdzem będę.

Powołanie wymodliła mi babcia. Dziadek był pierwszym burmistrzem Wysokiej po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Mieli dwóch synów. Obaj byli w niższym seminarium duchownym, kiedy wybuchła II wojna światowa. Wszystko przerwała i wszystko zmieniła, bo chłopaki pożenili się i pozakładali rodziny. W latach 50-tych babcia zamieszkała w Miasteczku Kr. Co miesiąc zamawiała w tamtejszym kościele Msze Św. o powołanie dla wnuka. Dla mnie.

 

Tata popłakał się ze szczęścia

 

Ksiądz Jerzy wspomina jak w siódmej klasie na języku polskim polecono uczniom napisać podania w sprawie przyszłej pracy. Mówi, że pasowało mu wszystko poza zawodem krawca, fryzjera i księgowego. Napisał prośbę o przyjęcie do geesowskiej piekarni. Ale nie potrzebowali młodych piekarzy. Opowiada: „Rodzice trudnili się księgowością. Mama mnie namawiała, żebym poszedł do technikum rachunkowości rolnej do Brzostowa. Przekonywała, że babcia blisko, będzie wygodnie. No i - chociaż tego zawodu w ogóle pod uwagę nie brałem - zgodziłem się. Zdałem egzamin, ale w czasie wakacji okazało się, że szkołę przenieśli do Chojnic. I tak znalazłem się w Chojnicach. Byłem tam jednak tylko 17 dni. Stamtąd przeniosłem się do LO w Łobżenicy z tym zamiarem, żeby nie skończyć. Miałem przecież inne plany. Po dziewiątej klasie złożyłem papiery do technikum kolejowego w Bydgoszczy. I nawet mnie przyjęli, ale z kolei nie było miejsca w internacie.  Pozostałem w LO. I znowu byłem jak ten zając. A wiadomo, jak zając ucieka - zygzakami. Jeżeli chce się go chwycić, to się go chwyci”.

Nikt nie przypuszczał, że młody Jerzyk pójdzie do seminarium. Stała mu na drodze jedna przeszkoda, która przez wszystkie lata szkolne bardzo utrudniała mu życie - jąkał się. Dlatego mówi dziś: „na rozmowie kwalifikacyjnej w seminarium zamiast odpowiadać, kiwałem tylko głową. Na szczęście zostałem przyjęty.  Mama nie kryła wielkiej radości, a tata popłakał się ze szczęścia”.

 

Przecież was wszystkich pomordują…

 

    To był przełom lat 50. i 60. Władza komunistyczna postrzegała Kościół jak wroga systemu. Ksiądz Jerzy nie raz odczuł to na własnej skórze. Po maturze, jeszcze przed wstąpieniem do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie wybrał się z kolegą Januszem Moszyńskim na wycieczkę rowerową nad jezioro Bobrowe pod Śmiłowem. Przez kilka godzin pływali tratwą. Janusz już wtedy wiedział, że Jurek chce zostać księdzem. Powiedział zaniepokojony: „przecież was wszystkich tam pomordują”. I rzeczywiście lekko nie było. Podczas wakacji w 1960 roku, które ówczesny kleryk Jerzy Ptach spędzał z grupą kolegów z seminarium i swoim profesorem nad morzem w okolicach Żarnowca, cała grupa została spacyfikowana przez bezpiekę, zagoniona z użyciem pałek do milicyjnej budy i wyrzucona na stacji w Krokowej.

     J. Ptach: „Władze PRL były wobec Kościoła bezwzględne. Seminaria represjonowano. Narzucano kosmiczne podatki, nigdy nie mieliśmy pewności, że po wakacjach będzie gdzie wrócić. Mojego ojca prześladowano za codzienne chodzenie na Msze Św. A kiedy w parafii ogłoszono zapowiedzi o moim przyjęciu święceń, pozbawiono go stanowiska wiceprezesa GS”.

    

Pokochałem to miejsce, tych ludzi

 

    Ks. Jerzy dostąpił szczególnej łaski. Tak sakrament bierzmowania jak i kapłaństwa przyjął z rąk Prymasa Tysiąclecia, ks. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, który również urodził się 3 sierpnia. Święcenia kapłańskie ks. Jerzy otrzymał 6 czerwca 1964 roku. Krótko potem trafił, jako wikariusz do parafii w Smogulcu. Następnie był wikariuszem w parafiach we Wrześni, Mogilnie, Gnieźnie oraz w rodzinnej parafii w Wysokiej. Proboszczem w Śmiłowie został z dniem 1 grudnia 1980 roku.   

     „Pamiętam ten dzień jak by to było dziś” - wspomina proboszcz Ptach - „Klucze do plebanii miał śp. Jan Rebelski. Napalił mi w piecu. Kilka osób, które odwiozły do Gołańczy mojego poprzednika, ks. Alfonsa Siudę przyszło do mnie, usiedli i patrzą. Jeden z mężczyzn kręcił się niespokojnie. Ciągle powtarzał, że przybyli przywitać nowego proboszcza. Odpowiedziałem: no to witajcie. A on z pretensją: Proboszcz nam powiedział, że tu przyjdzie młody ksiądz. No tak. Ja miałem wtedy 40 lat. Mimo takiego powitania szybko się przyzwyczaiłem i pokochałem to miejsce, tych ludzi. To mój dom. Dziś nie wyobrażam sobie piękniejszej i lepszej parafii”.

 

 Ksiądz Jerzy marzy o dwóch rzeczach. Pierwsza dotyczy kontynuacji kultu Matki Bożej Szkaplerznej. Druga ma związek z pierwszym żołnierzem poległym w II wojnie światowej, kapralem Piotrem Konieczką, którego mogiła znajduje się na miejscowym cmentarzu. „Bardzo pragnę – mówi proboszcz - żeby ulica Kościelna, przy której kościół de facto nie stoi (stoi przy Kaczorskiej) otrzymała imię bohatera Piotra Konieczki. W Poznaniu np. taka ulica już jest i nic nie stoi na przeszkodzie, by i u nas była. Zwłaszcza, że władze gminy są bardzo życzliwe. Poza tym niczego więcej nie potrzebuję.  

      W najbliższy czwartek, 5 czerwca, w kościele w Śmiłowie odprawiona zostanie Msza Święta jubileuszowa proboszcza Jerzego Ptacha. Dziś, w swoją 50. rocznicę kapłaństwa mówi tak: „Kapłan jest pomostem łączącym dwa brzegi - ziemski i niebieski. Musi cierpliwie przeprowadzać dusze na drugi brzeg. A most ma to do siebie, że ludzie po nim depczą, brudzą, a nawet na niego plują. On wszystko musi znieść, wytrzymać. Takie jest przeznaczenie mostu. Takie jest powołanie kapłana. Ważne, że inni dzięki niemu przedostaną się na drugi brzeg”.

Anna Czapla-Furtacz

 w: PŁN nr 6(187) 2014

  

 

Trochę danych – ciekawostki:

Ks. Kanonik Jerzy Ptach pracował w parafii Śmiłowo od dnia 1 grudnia 1980 r. do 30 czerwca 2015 roku.

Czas pracy 34 lata i 7 miesięcy. Ilość dni  -  12.624 dni.

W czasie prawie 35 lat pracy w tutejszej Parafii Ks. Proboszcz:

Przez sakrament chrztu świętego włączył do Kościoła 773 osoby,

Udzielił Pierwszej Komunii św. 945 osobom, w tym w Wielki Czwartek 423 osobom,

Udzielił wczesnej Komunii św. 4 dzieciom,

Pobłogosławił 294 pary małżeńskie,

Odprowadził na wieczny odpoczynek 580 zmarłych,

Przyjął do Bractwa Szkaplerznego 1673 osoby,

Celebrował uroczyście 185 Nabożeństw Szkaplerznych

Przyjął do RTMK - Jutrzenka Niepokalanej 799 osób, Wiara i życie 97 osób,

Promował 162 ministrantów,

Poprowadził do Górki Klasztornej 15 pieszych pielgrzymek, w których uczestniczyło 1807 osób,

Założył i redagował gazetkę – miesięcznik parafialny „Pan Łączy Nas” od 1994 roku – 20 lat, 200 numerów,

Prowadzi stronę internetową parafii od 2004 roku – 12 lat.

Przyjął i ugościł Relikwie: Św. Wojciecha – 14 -15 października  1991 r. /   Św. Tereski od Dzieciątka Jezus  - 14 sierpnia  2005 r. /  Bł. Karoliny Kózkównej - 12 -14 kwietnia  2008 r. /  Bł. Marii Karłowskiej - 6 października  2010 r. /  Św. Jana Pawła II - 1- 6 maja 2013 r.

Ks. prałat Ignacy Geldner pracował w parafii – od 15 VII 1933 r. do 18 X 1968 r. Odejmując lata okupacji, gdy przebywał poza parafią, duszpasterzował w Śmiłowie 30 lat.

 

Najdłużej pracował w parafii ks. Michał Gill – od 1848 r. do 1897 r.; prawie 50 lat.

Ks. Alfons Siuda pracował w parafii 12 lat.                                                     

 Opracowała Halina Czarnecka

 

 

Zobacz:  GAZETKA

 


KS. ALFONS SIUDA

Ks. A. Siuda urodził się 2 IV 1927 r. Święcania kapłańskie razem z ks. M. Wacławskim otrzymał 27 V 1954 r. Dekretem ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego 31 X 1968 r. zostaje administratorem naszej parafii. Obowiązki proboszcza sumiennie wypełnia do 30 XI 1980 r.

Pod koniec listopada 1968 r., zgodnie z zamierzeniami swego poprzednika ks. prałata Ignacego Geldnera, ks. Siuda zakłada w kościele ogrzewanie powietrzne. Pod zakrystią zostało wtedy wykopane i wymurowane pomieszczenie na kotłownię. Od Bożego Narodzenia kościół posiada nagłośnienie. W roku następnym odnowiono całe wnętrze plebanii oraz wymalowano kościół. 1 XI na cmentarzu grzebalnym został poświęcony nowy krzyż.

W adwencie 1970 r. w kościele na filarach zostają założone modne wówczas neonowe jarzeniówki. W następnym zaś roku podczas Misji został poświęcony nowy krzyż misyjny. Naprawiono też wieżę kościelną, a na plebanii urządzono salkę katechetyczną. W 1972 r. z okazji rocznicy konsekracji kościoła ks. Siudę poświęca nowy ołtarz do sprawowania liturgii „twarzą do ludu”. Rok później na terenie parafii zostają wymienione i uroczyście poświęcone trzy krzyże przydrożne.
Podczas duszpasterzowania ks. Alfonsa 24–25 X 1978 r. Matka Boża w Obrazie Nawiedzenia odwiedza śmiłowską parafię. W związku z tym wydarzeniem w parafii powstało wiele inicjatyw materialnych. Przede wszystkim jednak parafia odrodziła się duchowo, co było głównym staraniem ks. Alfonsa podczas 12-letniego duszpasterzowania w Śmiłowie.

Z dniem 1 XII 1980 r. ks. Alfons został mianowany Proboszczem parafii Gołańcz. Była to jego trzecia samodzielna parafia. Po śmierci został pochowany na cmentarzu w Nakle.

Pan łączy nas, nr 3/04(63)



KS. IGNACY GELDNER (Z Kroniki Parafialnej - ks. Alfons Siuda)

Dnia 18 X 1968 zakończył swój pracowity żywot proboszcz parafii Śmiłowo ks. Ignacy Geldner, który zarządzał tutejszą parafią od 15 VII 1933 roku. Parafia przyjęła tę wiadomość z uczuciem głębokiego żalu, bowiem odszedł do Boga kapłan, który przez 35 lat był dla wszystkich dobrym pasterzem i czułym ojcem duchownym, przeżywając ze swymi parafianami zarówno chwile radosne jak i smutne, lata pokoju i wolności, a potem hitlerowskiego najazdu i wreszcie trudnej odbudowy okupacyjnego zniszczenia.

W czasie II wojny światowej ks. Ignacy musiał opuścić swą parafię; był poszukiwany przez gestapo, lecz natychmiast po zakończeniu wojny pieszo powraca do Śmiłowa, aby na nowo podjąć pracę duszpasterską. Władza Duchowna powierzyła mu Urząd Dziekana Dekanatu Nakielskiego, do którego należało Śmiłowo. W roku 1950, ze względów zdrowotnych prosi Ks. Prymasa Kard. Stefana Wyszyńskiego o zwolnienie z obowiązków dziekańskich. Ks. Prymas przychylił się do tej prośby, a na dowód jego zasług mianował go Radcą Duchownym, zaś 11 VI 1957 r. zostaje mianowany Tajnym Szambelanem Papieskim (prałatem - ks.JP).

Mimo słabego zdrowia, ks.Ignacy Geldner aż do końca swego życia nie szczędził swych sił, by służyć Kościołowi... Swą chorobę i cierpienia ofiaruje za wszystkich parafian, a zwłaszcza za tych, którzy utracili Boga i Jego świętą łaskę. Bóg powołał go do wieczności w 78 roku życia. Jego pogrzeb odbył się w niedzielę 20 X 1968 r. o godz.16.00. W uroczystościach pogrzebowych brał udział ks.bp Jan Czerniak z Gniezna i ks. bp Fr.Jedwabski z Poznania w otoczeniu 110 kapłanów oraz ogromnej rzeszy wiernych z parafii śmiłowskiej i okolicznych parafii.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Grób śp.Ks.Prałata znajduje się na cmentarzu parafialnym w kwaterze Opatrzności Bożej. Zaś w przedsionku kościoła jest tablica pamiątkowa:
Księdzu Prałatowi Ignacemu Geldnerowi,
dziekanowi nakielskiemu,
proboszczowi w Śmiłowie w latach 1933-1968,
duszpasterzowi i obrońcy polskości,
w dwudziestą rocznicę śmierci – parafianie.

Dziś po 30 latach od Jego śmierci Ks. Prałat nadal żyje wśród nas, a przechodzących koło Jego mogiły prosi o "Zdrowaś Maryjo".

w: Pan łączy nas, nr 5/98(18)






KSIĘŻA WIKARIUSZE W PARAFII ŚMIŁOWO

Mieczysław Wacławski 1957-1958
+Tadeusz Kiełczewski 1958-1959
+Wacław Mruk 1959-1961
+Jerzy Kowalski 1961-1964
Benedykt Konieczka 1964-1967
Jan Woźniak 1967-1968

w: Pan łączy nas, nr 2/00(27); 6/03(54)

 

 

 

 

 


 

DIAMENTOWY JUBILEUSZ (60) KS. RADCY MIECZYSŁAWA WACŁAWSKIEGO

 

 

14 czerwca 2014 r. w katedrze bydgoskiej Ks. Jubilat uroczyście obchodził swój niezwykły jubileusz. Kazanie wygłosił złoty Jubilat ze Śmiłowa.

 

 

 

 

 

 

 


KS. STANISŁAW GRZĘDA (ur. 1 maja 1882)

Był zasłużonym działaczem wielkopolskim początków II Rzeczypospolitej. O jego społecznym zaangażowaniu zobacz obszerny artykuł w Przewodniku Katolickim, nr 47/01 oraz w Pan łączy nas, nr 42/02.
Parafię w Śmiłowie objął 1 lipca 1924 roku. Jednocześnie powołano go na inspektora nauki religii w szkołach powszechnych. Pełnił także obowiązki dziekana dekanatu nakielskiego. W Śmiłowie, wraz z miejscową nauczycielką założył Stowarzyszenie Młodych Polek (7 III 1929 r.) i był mu patronem. Praca nie była łatwa, gdyż wieś położona nadgranicznie była silnie zniemczona. W stowarzyszeniu koncentrowano się na zajęciach kulturalno-oświatowych (śpiew i kółko sceniczne). Od 1933 roku został proboszczem w Glesnie.
Wkrótce po wejściu wojsk niemieckich, już 3 września 1939 roku, został aresztowany przez władze okupacyjne i osadzony w obozie przejściowym w Górce Klasztornej. 12 listopada 1939 rozstrzelano go z grupą Polaków w Paterku koło Nakła. W 1945 roku zwłoki kapłana ekshumowano i uroczyście pochowano na cmentarzu w Nakle.
 

 

 

 

 

 



KS. LINUS FREYER ( Na podstawie pracy magisterskiej Ewy Kaczmarczyk)

Ks. Linus Freyer pełnił urząd proboszcza w Śmiłowie w latach 1915 – 1923. Z pochodzenia był Niemcem. Urodził się 2 maja 1876 r. w Trebisch. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1902 r. w katedrze gnieźnieńskiej. Do Śmiłowa przyszedł podczas trwania I wojny światowej.

Ponieważ Śmiłowo w 1920 r. powróciło do Polski, ks. Linus jako Niemiec był zmuszony opuścić swą parafię. Udał się do Niemiec, gdzie objął parafię w rodzinnych stronach w powiecie Schwerin/Warthe - Goray (Eibendorf). Tu po pewnym czasie spotyka się z szykanami ze strony hitlerowskiego reżimu. 30 VI 1945 wraz ze swymi wiernymi drugi raz musiał opuścić swą ojczyznę. W 50. rocznicę swych święceń otrzymuje tytuł radcy duchownego. Zmarł w 1960 r. Pogrzeb jego odbył się 21. kwietnia w Berlinie.

Podczas jego duszpasterzowania w Śmiłowie, mieszkało tu tylko 7 polskich rodzin; reszta to Niemcy. Parafianie w swoich wspomnieniach zachowali go jako dobrego kapłana, który dbał o sprawy Boże, zaś w kwestii polityki i spraw społecznych był neutralny. Podczas nabożeństw podobno miał czytać Ewangelię w j. polskim. Jedna z parafianek, choć inni poddawali to w wątpliwość, twierdziła że gdy należała do chóru kościelnego, uczono tam po polsku pieśni: Nie opuszczaj nas. O tym jak bardzo był lubiany, mówi fakt, że żegnany był z płaczem, a gdy odjeżdżał powózką przejeżdżał w szpalerze wiernych, którzy obrzucali go kwiatami.

w: Pan łączy nas, nr 1/04(61)

 


 

 

 


DUSZPASTERZE PARAFII W ŚMIŁOWIE
… …
Stanisław Klamita ?-1619-?
Adam Kolaczkowski 1622-1652 (nazwisko to umieszczone jest na dzwonie z 1626 r.)
Grzegorz Śmiłowicz ?-1669
Adam Trzcinski ?-1675 – 1680-? (nazwisko to jest w akcie erekcyjnym Bractwa Szkaplerznego)
Kazimierz Zyckowicz ?-1696-? promotor św. Grobu
Andrzej Prokop Dolecki ?-1708-?
Kazimierz Głobiński ?-1717- †1724
Kazimierz Antoni Rolbiecki 1724- †1748 (dziekan nakielski, pleban śmiłowski, od 1733
protonotariusz apostolski, od 1740 kanonik łęczycki)
Stanisław Sztoltman 1736-? wikariusz
Franciszek Krygier ?-1745-? komendariusz - tymczasowy zarządca sprawujący posługi duszpasterskie
Andrzej Liskowski ?-1750-? wikariusz i komendariusz
Adam Kanikowski 1751 – 1772 /?-1759-? wikariusz, ?-1766 komendariusz/
Franciszek Jan Codro 1766-? wikariusz i komendariusz
Maciej Miniecki 1772 – 1774
Paweł Szmidt 1774 – 1775
Andrzej Staszic 1775 – 1776
Józef Rychłowski 1766 – 1779 kanonik warszawski /†1782/
Samuel Szmidt 1776 – 1778
Stanisław Lentz 1778 – 1779
Andrzej Rhode 1779 – 1780
Stanisław Lentz ?-1779-? wikariusz
Ignacy Krajewski 1780-1788 kanonik kamieński /†1797/
Wojciech Józef Szeiner 1788 – 1798
Wincenty Czyżewski 1789 – 1791
Kazimierz Rychter 1791 – 1792
Franciszek Zwinner 1792 – 1801
Jan Słowiński 1801 – 1824
Piotr Ryski 1824 – 1827
Jan Műller 1827 – 1848
Michał Gill 1848 – †1897 zmarł przy ołtarzu
Klemens Prandke 1897 – 1906 (budowniczy kościoła)
Brunon Jűttner 1906 – 1913
Klemens Thielenann 1913 – 1915
Linus Freyer 1915 – 1923 /†1960 – Berlin/
Stanisław Grzęda 1923 – 1933 (dziekan nakielski) /†1939 – rozstrzelany z grupą Polaków w Paterku/
Ignacy Geldner 1933 – †1968 (prałat, dziekan nakielski)
Alfons Siuda 1968 – 1980 /†1992 – Gołańcz/
Jerzy Ptach od 1 XII 1980 do 30 VI 2015 – (kanonik Kapituły Katedralnej Bydgoskiej)

Piotr Łukaszewski od 1 VII 2015

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 


Aktualizacja strony: 29 listopada 2021 14:09